...nałóg. Ćwiczeniowy. Nie potrafię odpuścić. I nie odpuszczam. Do tego jeszcze się denerwuję że muszę zrezygnować z ćwiczeń w piątek i sobotę(wyjazd) Niedzieli nie odpuszczę, mimo że pewnie wrócę późno i padnięta.
Pobudzenie poćwiczeniowe trwa nadal. Sypiam po 4-5 godzin. Ciekawe ile tak pociągnę? Znając życie odbije się to na aktywności. Nie będę miała siły biegać czy skakać przy killerze.
Rewolucja jedzeniowa trwa nadal. Chociaż dziś wpadła koleżanka i zjadłam lody.....Cóż mogę powiedzieć? były pyszne.
Wczoraj był bieg(7,5 km w 46 min) Od czerwca planuję zwiększyć dystans. Do 9 km. Dlaczego nie teraz? nie chce się zamęczyć. Spokojnie wyrobię kondycję i zacznę wymagać więcej. Właśnie do mnie dotarło ze został mi na to tylko tydzień. Trudno, jakoś to będzie...chyba....
Dziś był killer. Przeżyłam. Nawet dość dobrze. Tak sama się dziwię. Zobaczymy jak będzie następnym razem... Mam nadzieję że tak samo.
miłej nocki
NewCarola
27 maja 2014, 22:56KILER???!!!OMG...no to jestes silna laseczka!!!cwiczenia sa super ale daj sobie jakis prezent raz na jakis czas w postaci odpoczynku jednodniowego,lub w postaci np.lodow tak jak zrobilas.Pozdrawiam walcz dzielnie.