...moja rodzina w sobotni ranek. Brat męża, moja kuzynka, ich synek, dziesięcioletnia siostrzenica i mama kuzynki(a teściowa brata męża i babcia dzieciaczków) mieli wypadek samochodowy. Dachowali. Wahacz w kole się urwał.... Na szczęście nic się nikomu nie stało. Kuzynka została najbardziej poturbowana. Jest jeszcze w szpitalu. Od soboty żyjemy w ciągłym napięciu. Ale wszystko powoli wraca do normy. Bardzo powoli. Jak tylko o tym pomyślę....ciarki mnie przechodzą. Jasne że się słyszy codzienne o wypadkach. Ale kiedy dotyka to twoich bliskich wszystko diametralnie się zmienia. Świat staje na głowie. Dosłownie.
Dziś żeby na chwilę oderwać myśli poszliśmy biegać. Po 19.00. Mimo to upał był niesamowity.Przez to co się stało miałam wrażenie że nie biegaliśmy z miesiąc(a tu tylko 3 dni) Efekt? Rewelacyjny(jak dla mnie).
10,1 w 62 minutki
Jak będzie dalej? Trudno zgadnąć. Jutro tez chciałabym potruchtać. Trochę mniej, żeby się nie zniechęcić. Mam nadzieję że się uda.
Miłego wieczorku