...dzień wczoraj miałam!!!!!
KOSZMARNY!!!!!!!!!
Dobrze, ze się skończył! Szkoda tylko, że nie chciał skończyć się wcześniej.....
Zaczęło się banalnie....od zepsutego zamka w kozakach(oczywiście tuż przed wyjściem do pracy, bo po co wcześniej), później totalne zawirowania w pracy(wszystko szło nie tak jak iść powinno). Dodatkowo moja młodsza siostrzyczka się rozchorowała(39,8). Zgubiłam ulubioną zakładkę do książki(z lemurem zwaną "Oczyska")...Ale apogeum przyszło popołudniu....Po pracy(zmęczona i głodna) poszłam do biblioteki po II tom książki(bo I skończyłam dzień wcześniej) i już układałam dzień tak żeby koniecznie znaleźć chociaż godzinę na czytanie... Okazało się jednak, że biblioteka jest nieczynna do odwołania i to od dziś(20.02!!!) Zniechęcona pomyślałam: "ok, wrócę do domu, zjem i pognam do drugiej" Pognałam. Książki, oczywiście nie dostałam.
Wracając do domu starałam się znaleźć jakieś pozytywy dnia dzisiejszego-pocieszałam się swoimi ostatecznościami: 'żyjesz, samochód cię nie potrącił, jesteś pełnosprawną młodą kobietą, kochasz, jesteś kochana...." i pomyślałam "pójdę pobiegać" i co? Błagalne spojrzenie męża" Kochanie nie dziś, ja nie mam ochoty a o ciebie będę się martwił bo jest już późno i ciemno..." Nawet lampy uliczne zaprotestowały i przestały świecić....Zostałam w domu.....
I jeszcze jedno.... Cały dzień byłam święcie przekonana że jest czwartek, nie środa....a wieczorem okazało się że jednak w tym tygodniu będę miała 2 czwartki(a już miał być piątek!)
Mam nadzieję że dziś będzie lepiej.....
KOSZMARNY!!!!!!!!!
Dobrze, ze się skończył! Szkoda tylko, że nie chciał skończyć się wcześniej.....
Zaczęło się banalnie....od zepsutego zamka w kozakach(oczywiście tuż przed wyjściem do pracy, bo po co wcześniej), później totalne zawirowania w pracy(wszystko szło nie tak jak iść powinno). Dodatkowo moja młodsza siostrzyczka się rozchorowała(39,8). Zgubiłam ulubioną zakładkę do książki(z lemurem zwaną "Oczyska")...Ale apogeum przyszło popołudniu....Po pracy(zmęczona i głodna) poszłam do biblioteki po II tom książki(bo I skończyłam dzień wcześniej) i już układałam dzień tak żeby koniecznie znaleźć chociaż godzinę na czytanie... Okazało się jednak, że biblioteka jest nieczynna do odwołania i to od dziś(20.02!!!) Zniechęcona pomyślałam: "ok, wrócę do domu, zjem i pognam do drugiej" Pognałam. Książki, oczywiście nie dostałam.
Wracając do domu starałam się znaleźć jakieś pozytywy dnia dzisiejszego-pocieszałam się swoimi ostatecznościami: 'żyjesz, samochód cię nie potrącił, jesteś pełnosprawną młodą kobietą, kochasz, jesteś kochana...." i pomyślałam "pójdę pobiegać" i co? Błagalne spojrzenie męża" Kochanie nie dziś, ja nie mam ochoty a o ciebie będę się martwił bo jest już późno i ciemno..." Nawet lampy uliczne zaprotestowały i przestały świecić....Zostałam w domu.....
I jeszcze jedno.... Cały dzień byłam święcie przekonana że jest czwartek, nie środa....a wieczorem okazało się że jednak w tym tygodniu będę miała 2 czwartki(a już miał być piątek!)
Mam nadzieję że dziś będzie lepiej.....
ZosiaSamosia85
21 lutego 2013, 21:04dzięki za rade, o tym sposobie nie słyszałam, ale wypróbuje go. Bo te inne sposoby to nie działają mam na myśli obrączke.
vitafit1985
21 lutego 2013, 10:24To tak najgorzej nie było;)