...w naszej tradycji mamy! Niestety inaczej imienin nie da sie nazwać!!!!! Pojawienie sie na nich bliskich jest jak najbardziej wskazane, ale czy musi być tyle dobrego jedzenia?
Rodzinka najwyraźniej przejeta moim "chudym:- oczywiście tylko dla nich wyglądem- postanowiła:
1) zrobić grilla- podwójne imieniny, pogadamy o weselu itd
2) obdarować nas samymi słodkościami- zaczęło sie jak tylko przekroczyliśmy próg domu- K dostał czekoladki, którym Ja oprzeć sie nie mogę :) , a później było tylko gorzej, babcia przyniosła faworki- najlepsze na świecie , a znajoma sernik- normalnie mistrzostwo świata w pieczeniu serników :)
Wcześniej zaliczyłam obiad w nadmorskiej miejscowości. Taki typowy frytki, kurczak pieczony i sórówki- ale tu mała niespodzianka. Nie smakowały mi i frytki i ten kurczak. Więc mimo wszystko jakiś sukces. I oczywiście jak tylko zajechaliśmy nad morze zaczął za mną chodzić smak gofrów. Chodził, chodził aż wychodził. Apetyt na niego skończył się po 3 gryzach, smak zaliczony, oczy najedzone i K szczęśliwy bo mógł go za mnie skończyć.
Tak czy inaczej weekend to kolejna żywieniowa porażka. Pociesza mnie tylko fakt że kolejny spędzamy wreszcie sami. Zaproszenia rozwiezione, integarcaja rodziców kiełkuje i nie jesteśmy już im potrzebni. Mamy wolne. Pierwszy raz od 5 weekendów.
Oznacza to że mam 14 dni na pozbycie się przynajmniej 1 kg! Który nie będzie miał szans powrotu!
CarolineAnne
28 lipca 2009, 22:35hehe :D no niestety :D u nas tak sie swietuje :D zajadajac sie i wpychajac jedzenie w innych :Ptwoj dzien tuz tuz! nerwy? ;)