Na ile? Szczerze? Nie wiem...
Dziś jestem.
Co słychać?
Nie wiele....waga bez zmian, może ciut więcej.
Nawyki żywieniowe?- Masakra. Jestem zupełnie rozregulowana. Potrafię uprzeć się (jak to każdy koziorożec) i nie jeść mięsa(ok 8 tyg, bo mi nie smakuje), chleba(ok 6 tyg. bo nie mam ochoty) a nie potrafię zachować zdrowych nawyków żywieniowych( o których wiem sporo)
Pytanie jak to możliwe?
Odp. nie mam pojęcia....
Trudno
Najważniejsze że aktywność fizyczna jest w normie- wróciłam do biegania. Może na razie nie ma się czym chwalić ale i tak się pochwalę. Od tygodnia co drugi dzień biegam. Dystans nie jest zabójczy- dziś 4 km. Ale zawsze to coś. Jestem z siebie bardzo..... zadowolona. Że się nie poddaje, że jak bieganie jest wyznaczone to wkładam butki i mimo że mi się nie chcę, mimo że po każdych przebiegniętych 100m mam ochotę to rzucić, wrócić do domu i zaszyć się z książką w kącie- BIEGNĘ DALEJ.
Najbardziej lubię to uczucie kiedy wracam do domu. Jestem szczęśliwa. Że plan wykonany, ze jestem konsekwentna, że zrobiłam kolejny krok do zdrowszej siebie.
Zamierzam wytrwać.....
Przynajmniej mocno się postaram
patih
24 maja 2012, 09:03dawno ci e nie było, ale ważne że wracasz
kotusiek
24 maja 2012, 08:50Kochana jak wiesz życze Ci powodzenia, oferuję równiez wsparcie i trzymanie kciuków! Wierze, że będzie dobrze, nie poddasz się bo jesteś konsekwentna i takim trzeba pozostać. Zatem pozostaje mi tylko powiedzieć- Witaj z powrotem! :)