Weekend całkiem znośny dietetycznie. Nie objadałam się za bardzo, ani nie jadłam kolacji. Trochę aż się zdziwiłam, że waga pokazała dziś tylko 200g mniej od piątkowego pomiaru. Polubiłam te szybsze spadki, które niechybnie się już skończyły. Woda i złogi zeszły. Nadeszła pora na walkę z sednem sprawy, czyli sadłem! Ćwiczeniowo nie było niestety, dzieci mam chore i jakoś tak... nie nastrajało mnie to do niczego.
Jadłospis na dziś: S: 3 tekturki, serek ostrowia, ogórek. O: plaster schabu z grilla, sałatka. K: 2 kromki razowca z chudą wędlinka, pomidor. W międzyczasie jabłuszko.
Udanego tygodnia Wam życzę :)
ibiza1984
24 marca 2014, 11:27Nic tak nie motywuje i nie dodaje wiary w siebie jak szybkie spadki :) Ale wiem po sobie, że jak się człowiek tuczył całe życie to nie zrzuci nadbagażu w ciągu 2 dni, a szkoda :)) Miłego dnia!
grubasek005
24 marca 2014, 11:13U mnie podobnie już waga nie chce spadać szybciutko ale musimy być cierpliwe ;)
agulina30
24 marca 2014, 10:40to zdrówka dla dzieciaczków i nadal szybkich spadków dla Ciebie!