Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poznaj swojego wroga ;)


Witam :)

Dziś pomyślałam sobie refleksyjnie o tym co sprawiło, że moje ciałko jest w takim stanie skupienia nie innym. Myślę, że podstawą jest poznanie tego co nas blokuje, albo inaczej jest WROGIEM.Chronologicznie oto oni ;)

1. Siedzący tryb życia- co tu dużo mówić jestem typem co nie lubi się pocić. Owszem lubię spacerować, rower ale przy wcześniejszej kaloryczności posiłków te wszystkie aktywności nie były w stanie spalić tego co jadłam i odkładało się tu i ówdzie. Teraz też nie rzucam się na głęboką wodę ale kiedyś oglądając TV i program o odchudzaniu pewien trener wspomniał, że aby się zmobilizować można np zacząć od tego, że podczas oglądania TV natrafiamy na reklamę więc w tym czasie fruuu z kanapy i np. 10 przysiadów ( i tak co reklamę jakieś ćwiczonko). Szybko się wkręca, a przez kilka godzin przed TV tych ćwiczeń się uzbiera. Oczywiście to taki przykład. Ja na np będąc w kuchni i czekając na to aż mój czajnik pstryknie, albo coś się podgrzeje wykonuję różne akrobacje. 

2. Ukochane węglowodany- Kocham je miłością ogromną i nie przemijającą. Co gorsza umiem przyrządzić wszystkie odmiany klusek, kopytek, naleśników, pierogów, pyz itp. Nie zrezygnuję nigdy z nich w 100% bo dają mi szczęście:P ale już nie opycham się tak strasznie. Tutaj stosuję metodę małego talerzyka i nie jem tego przed tv ani laptopem. 

3. Nieregularne posiłki- Kiedyś mogłam jeść 2 wielkie posiłki dziennie przez resztę dnia pijąc kawę i paląc ogromne ilości fajek. Teraz mój brzuch po 4 godzinach od poprzedniego posiłku burczy jak wściekły więc chcę czy nie muszę coś zjeść, chociaż nadal zdarzają mi się dni zapomnienia.

4. piwoooo- mieliśmy rytuały w postaci wieczornego oglądania filmów a do nich piwo i chipsy albo fryty. Na początku wszystko okej do momentu aż uświadomiłam sobie że od miesiąca codziennie piję alkohol. Wtedy kwestia wagi nie zaprzątała mojej głowy ale stwierdziłam, że to jest złe i może prowadzić do problemu. Oprócz tego kwestia kasy przekonała nas do tego, że wprowadziliśmy zasadę alkohol jak już tylko w weekend (oczywiście nie w każdy weekend).

To czwórka największych wrogów, których mam świadomość i walczę z całą zawziętością :) 

  • MrsShout

    MrsShout

    28 sierpnia 2014, 00:05

    Mogę Ci przybić piątkę, bo u mnie się wszystko zgadza! Mogłabym spędzić cały dzień na kanapie, a węglowodany to moja miłość pod każdą postacią. Co do nieregularnych posiłków to kiedyś potrafiłam zjeść pierwszy o godz 15 i robiłam to specjalnie, bo przeważnie rano nie byłam głodna więc obmyśliłam 'genialny' plan na pochłonięcie wszystkich kalorii popołudniu. A piwo piłam co 2-3 dni, czasem zdarzało się codziennie, nie wspominając o chipsach z którymi jeszcze do końca się niestety nie rozstałam. Za to piwa nie piję już 40 dzień i jestem z siebie mega zadowolona :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.