od wczoraj mam straszny ból głowy....nie znoszę takiej deszczowej pogody....najchętniej wtedy bym nie wychodziła z łóżka....a zaplanowałam dzisiaj sprzątanie domu,bo jutro chciałam podwórko ogarnąć...posprzątać psie kupy....powycinać stare maliny i jeżynę....pograbić resztę starych liści...ale jak się pogoda nie zmieni to nici z planów....a znając życie to jak wolne,to będzie padać....
śniadanko dzisiejsze to leczo...trzeba było przesmażyć resztki wędliny ze świąt...zapasy -słoikowo- leczo brak...ostatni słoik otworzyłam....
2 śniadanie -dopadła mnie ochota na słodkie....placki :
zmieliłam w młynku otręby,siemię lniane+3/4 małego banana+odrobina wiórków kokosowych i cynamon wszystko wymieszałam i na teflon...
placki zjadłam z kubeczkiem jog,nat...posypałam siemieniem , dodałam 2 daktyle i resztę banana....smacznego....