Hejka Wszystkim, kolejny tydzień na plus. cały czas trzymam się rygorystycznie diety - nawet bez żadnych ustępstw - i uczęszczam na zajęcia crossfit. W tym tygodniu zaliczyłem 3 treningi z czego w środę i wczoraj udało się wykonać cały trening. Nie ma lekko, nie ukrywam. W pracy też powoli wkręcam się na wyższe obroty choć jeszcze moi klienci co to niektórzy się urlopują i idzie jak idzie. Teraz jestem umówiony na 19 września na pomiar u Pani dietetyczki, do tego czasu zamierzam ostro zasuwać. Wprawdzie mamy z żoną zaproszenie na dzisiaj do przyjaciół na grilla , ale zamierzam się ściśle kontrolować. Nie ukrywam, że ta cała zmiana złych nawyków, zdrowe i regularne jadło i systematyczne treningi strasznie mi się spodobało. Czuję sie wspaniale, jestem pełen energii i postanowiłem od tego 19 września robić sobie zdjęcie kontrolne co miesiąc aby później móc porównać sylwetkę do stanu wyjściowego. Żona też ostro zasuwa, ciagle nie palimy fajek i jest już znośnie. Nie ma już tej agresji jak w pierwszych tygodniach. Jutro również spotkanie z rodzinką, ale też będzie zdrowo i dietetycznie. Kurcze teraz to sobię myślę, że najgorzej to chyba samemu zaprzeć się samego siebie. Ta decyzja, że zmieniam swoje życie jest najgorsza a sam plan później podjętego wyzwania powoli jakoś się realizuje i jest coraz to lepiej. Każdy kolejny dzień diety, każdy kolejny trening wpływa motywująco. Tak sobię też powoli marzę, że jak schudnę to sobie zaszaleje i przeznaczę trochę kasy na fajne ciuchy. Lubię styl vintage. Fajna koszula, dziny i koniecznie skórzana kórtka. No ale to na razie tylko marzenia, a na razie to co mnie w całości zakrywa :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Majadroz
29 sierpnia 2016, 20:54Genialnie piszesz, fajnie się czyta. Trzymam kciuki za Was. Fajnie, że razem, bo możecie się wspierać i wiecie oboje, przez co przechodzicie. Powodzenia :)
Kora1986
29 sierpnia 2016, 10:13ale to jest fajne, że walczycie razem... mój Mąż to taki "kot kanapowy". Nie lubi się męczyć, a w kwestii powiększającego się brzuszka woli po prostu ponarzekać :-)
Estysia
27 sierpnia 2016, 11:29Kórtka na wacie, no no... Nic tylko podziwiać! :-)
orchidea24
27 sierpnia 2016, 10:56Grill wcale nie musi byc taki straszny :) grillowany kurczak, indyk, ryba, cukinia ...:))))) udanej zabawy
wieprz14
27 sierpnia 2016, 11:02Racja, dziekujemy