Wiem,ze jakis czas mnie nie bylo, ale bylam zbyt zajeta, zeby wpisac cos do pamietnika. Moj slubny wyjechal na tydzien do Francji w delegacje, a ja zostalam z dzieciakami w domu. Cale szczescie moi tesciowie przyjechali do nas, zebym nie musiala sama po nocy siedziec. Co do tesciow to nie moge o nich zlego slowa powiedziec. Zawsze jak maz wyjezdza, to przyjezdzaja do nas. Nie siedza z nami w ciagu dnia, tylko zawsze jada cos pozwiedzac i od rana do wieczora ich nie ma. Za to w nocy nie musze sie bac, ze sama z dzieciakami bede. Pewnie wiele osob by sie ze mnie smialo, ale ja jakos mam pecha. Za kazdym razem jak bylam sama (zanim mialam dzieci)to cos dziwnego sie wydarzylo, wiec wole dmuchac na zimne.
Zreszta ostatnio mam jakby dodatkowy powod,zeby ogladac sie za siebie, a mianowicie: rok temu gdy wrocilam po macierzynskim do pracy, zmienilam departament, zeby pracowac w godzinach pasujacych do opieki nad corka. Oczywiscie dostalam tez nowego szefa, ktory zaczal prace w firmie kilka miesiecy przede mna i zdazyl juz zniechecic do siebie sporo osob i pod wplywem jego zarzadow kilka osob samych sie zwolnilo. Widzialam sie z moim szefem srednio raz w tygodniu, ale za kazdym razem coraz bardziej probowal i mi zajsc za skore. Wkoncu mialam juz dosc nekania, rasistowskich zartow i (!!!) propozycji, ze dostane dzien wolnego , o ktory poprosilam,zeby opiekowac sie corka za wymasowanie go!!!
Zlozylam na niego pisemna skarge a jak sie okazalo, po mojej skardze wiecej osob odwazylo sie zlozyc zazalenie i faceta zwolnili dyscyplinarnie.
Teraz facet stracil szanse na wczesniejsza emeryturke i postanowil podac do sadu firme, w ktorej pracuje. Gdy ostatnio bylam w pracy przelotem(jestem na macierzynskim obecnie)to koledzy z pracy niby zartem powiedzieli, zebym patrzala w tylne lusterko...moze faktycznie cos jest na rzeczy...
no a odbiegajac od tematu. Oto kilka propozycji z mojego menu:
zielony potwor: zielona herbata+banan+kiwi+szpinak
Milkshake: mleko + banan+ 2 kiwi
wielkanocne angielskie hot cross buns, czyli buleczki z rodzynkami
no i moje wiosenne pastele z Sally Hansen.Trzymaja sie rewelacyknie przez kilka dni. Teraz po tygodniu musze je zmyc, bo 4 paznokcie troche odprysnely, ale 6 dalej w rewelacyjnym stanie(jedynie troche zmatowialy)
angelisia69
29 marca 2015, 17:00oj ta buleczka wyglada smacznie, a lakiery sliczne uwielbiam pastele.Ciekawe jak dlugo sie utrzymuja
wiecznamarzycielka
29 marca 2015, 19:14musze przyznac, ze lakiery sa bardzo trwale. Nie odtluszczalam plytki i pierwszy odprysk mialam po 4 dniach. Teraz mam juz tydzien pomalowane i 4 pazurki sa lekko odprysniete a 6 jest nietknietych, jedynie lekko zmatowialy(nie uzywalam zadnego bezbarwnego na ostatnia warstwe). Doskonala jakosc w doskonalej cenie(udalo mi sie je dopasc po funcie, czyli jakies 5zl za sztuke?)