Troche probowalam to sobie rozgryzc i doszlam do wnioski ze jestem Pozeraczem Leniuchem Pospolitym i Obrzerazem Odstesowaczem. Oba z tych da sie przezwyciezyc wiec o to i jestem. W tej zbrodni maczal tez palce moj Ksieciuniu ktory skrupulatnie, dzien za dniem zapelnial szafki w naszym mieszkaniu wszelkiej masci slodyczami. I jak bylo odmowic tym pieknym oczetom ktore tak niewinnie namawialy do kolejnego trufla? Ale, ale... Teraz temat czekolady jest tematem tabu i bronciepanieboze znosic mi to do domu.
Strategie mam opracowana na kolejny miesiac wiec do boju! Rankiem dwie tabletki zelaza coby poprawic moja anemie, w ciagu dnia zdrowe, sycace zarelko a wieczorem coby nie kusilo mnie za bardzo plaszczyc sie na kanapie, seria jakis tam cwiczen i do wiosny bede jak ta lala. Jest moc
Cytrynowaaa
23 marca 2014, 19:36Bardzo mi miło, że do mnie zajrzałaś :) też cierpiałam na anemie, ale udało się ją pokonać
szabadabada
4 grudnia 2013, 23:19Pożeracz Leniuch to mój syndrom, jem z lenistwa, taki wstyd. Ale jest moc! I jak to głosiło jakieś motywacyjne zdjęcie- summer bodies are earned in winter ;)
osole.mio
4 grudnia 2013, 23:10powodzenia !!