Witam Panie, Panowie, Kobietki te Male i te Wieksze, Mamy, Babcie, Panny. Mam ogromna przyjemnosc i zaszczyt dzis dnia 21 czerwca roku panskiego 2013 dolaczyc do Waszego Zacnego Grona.
Po dlugim miesiacu biernej obserwacji postanowilam wyjsc z ukrycia i przejsc do trybu "active" by razem z Wami walczyc o lepsza sylwetke, samopoczucie, wyglad co kto woli. Jestem tu z dwoch powodow. Po pierwsze primo: walka z zbednymi kilogramami nie jest mi obca, ale jak mowilam brak mi motywacji i systematycznosci wiec coz innego mialabym zrobic jak nie zvitaliizowac sie. Po drugie primo: z racji zaniedbania moje cialo, skora a co najwazniejsze wlosy sa w stanie pozostawiajacym wiele do zyczenia, zatem znowu dzieki Waszej Madrosci i Wsparciu latwiej bedzie mi sie zmobilizowac do jakze szczytnego celu.
Ale od poczatku. Dokladnie trzy lata temu i wstecz slowo „dieta” kojarzylo mi
sie z wyimaginowanym problemem i kolejnym powodem do narzekania wielu kobiet.
Czemu dziwic sie z reszta mojej ignorancji, przy wzroscie 170 cm wazylam
bagatela 54 kilogramy i mialam zapedy na Top Madl. Jadlam co popadlo w ilosci
ktora wykarmilaby pluton wojska, nie szczedzac przy tym piwa w ilosci kastra na
tydzien, zgrzewka na dzien. Sielanka trwala w najlepsze az do dnia gdy
zadecydowalam ze rzucam ten kraj i jade „za chlebem”. Tutaj bajka sie konczy,
ksiezniczka zamienia sie w nienazarta ropuche a ksiaze spierd.la (tylko konia zal).
Co sie stalo zapytacie? Gdy wyjezdza sie do innego kraju, wszystko jest takie
fascynujace, chce sie zobaczyc wszystko odwiedzic wszystko i zjesc wszystko( co
jadalne oczywiscie). I z tym problem byl najwiekszy bo jadlam niepohamowanie, o
kazdej porze dnia i nocy, bez wzledu na kalorycznosc i zdrowotnosc posilku.
Zajadanie pol sloika masla orzechowego, kanapkami z zoltym serem odgrzanym w mikrofalowce
w ilosci sztuk 4. Swoja droga skad w mojej glowie takie pomysly? Czy cala
tabliczka czekolady po obfitym posilku nie stanowila najmniejszego problemu,
Ba, jeszcze bylam glodna! Z tym, ze w tym wypadku dzialalo powiedzienie „oczy
by chcialy a dupa nie moze”. Az tu nagle, niespodziewanie, waga wskazala:
Szlag mnie trafil nie powiem. Zaczynalam stosowac „odjutrzanke”, dziwne metody
jedzenia, bieg na 2 km przy czym dostawalam zadyszki i inne niekonczace sie dziwactwa.Ulubione
spodnie konczyly sie na udach bo dalej wejsc nie mogly, biustonosz urywal sie
pod zwisajacymi piersiami a podwojny podbrodek zawital na mej twarzy i
wszystkich moich zdjeciach Najbardziej chyba przykrym wspomnieniem jest to ze
zaczelam odczuwac wyrzuty sumienia juz przed samym jedzeniem, a po posilku
obsesyjnie wmawialam sobie ze to spale, gdzie palilam, ale na panewce.
Jednak jest jasne swiatelko w tym ciemnym tunelu. Z czasem zaczelam ograniczac
swoje obzarstwo, czulam niechec do samej siebie, zatruwalam zycie swojemu
otoczeniu i powiedzialam sobie nie tedy droga. Zaczelam jesc mniej, regularniej
a przede wszystkim o wiele bardziej zdrowo. Po jakims czasie stosunki moje i
wagi sie ocieplily i po bardzo dlugim rostaniu weszlismy na przyjazny teren
gdzie wskazala 59 kg. Pomyslalam : „Not bad” i postanowilam ze ide tym tropem. Czytalam
to i owo, buszowalam po Internecie szukajac informacji odnosnie jedzenia az tu
pewnego dnia wpadlam na Vitalia.pl, gdzie Wy Piekne i Madre Kobiety,
bezustannie walczycie o siebie i jest mi wstyd ze potrafilam tak o siebie
zaniedbac, gdy widze jak Wy majac trudniejszy start jestescie tak wytrwale i
systematyczne. Tego mi brak i od Was tego potrzebuje. Waszej madrosci, wsparcia
i porad w dazeniu do celu, w walce o siebie o szczescie. Kazda kobieta zasluguje
na to by czuc sie pieknie, seksownie i kobieco. I dazmy do tego, czego sobie i
Wam zycze Kobietki. „W kupie sila, gowna nic nie ruszy”. Z tym pozytywnym
akcentem koncze swoj juz przydlugi i nudnawy post. Klaniam sie nisko.
Post Scriptum: Zdaje sobie sprawe ze mojemu pisaniu brakuje spojnosci, leksyki
i czego tam jeszcze. Czytanie lepiej mi wychodzi. Ide czytac Was!
LifeisHappy
24 czerwca 2013, 23:33Powodzenia ! jak to mawia pewien 3-latek "das rade" ;D
breatheme
22 czerwca 2013, 07:33Jestem przeciwnego zdania - świetnie się Ciebie czyta! :) Mam nadzieję, że równie dobrze pójdzie Ci zmiana nawyków żywieniowych, powodzenia!;)
Sanyaa
22 czerwca 2013, 07:22Brakuje? Nie brakuje, bardzo przyjemnie się Ciebie czyta i masz lekkie pióro :) Powodzenia w odchudzaniu, trzymam kciuki!