Suma wszystkich smuteczków zebrała w ten weekend. Na szczęście miałam z kim pogadać, bo nocowała u mnie moja jedyna przyjaciółka z Polski, jaką tu mam. Dieta nijak, ni na plus ni na minus. W sumie na minus, bo sobota źle, a dziś pizza. Przyznaję się, że te kilka ostatnich weekendów to jedne ze słabszych dni, jakie tu przeżyłam, dlatego proszę bez oceniania, bo nie mam siły się bronić. Stanę jutro na wagę - to będzie najlepszy komentarz. Ale piję dużo wody. Chociaż tyle. Teraz ćwiczę, bo inaczej chyba bym ryczała.
Po raz kolejny raz wracam na moją ścieżkę, ale jest trudniej niż w zeszłym roku. Ogólnie jest też trudniej w życiu, bo ogarnąć wszystko na raz nie jest łatwo.
Dziewczyny, Wam idzie świetnie, nadal w Nas wierzę
katja07
25 stycznia 2015, 22:20Świetnie nam idzie,nam i Tobie też,a że czasem mamy gorsze dni,to nic jutro będzie lepiej! przytulam i pozdrawiam:)
Ola172015
25 stycznia 2015, 22:14słabsze dni zdarzają się każdemu. Ale nie wolno przekreślać tego, co do tej pory się odniosło :)