Cześć, mam na imię Weronika.
Jestem młodą kobietą, która dopiero powinna wchodzić w świat dorosłości i odpowiedzialności, ale i korzystającą z uroków świata i tego co niesie za sobą młodość.
Mam 21 lat, jestem zodiakalną rybą. Jestem w związku już ponad 2 lata, choć razem jesteśmy ok 4.
W październiku 2016 r. przyszła na świat nasza córeczka Wiktoria. Zaszłam w ciąże będąc jeszcze maturzystką w technikum i nie ukrywam był to dla mnie bardzo stresujący czas nie tylko ze względu na maturę ale w większej mierze przez osoby, które zatruwały mi życie do samego końca. Maturę zdałam bardzo dobrze, więc nie pozostało mi nic innego jak przeprowadzka do innego województwa i czekanie na naszą kruszynkę!
Niestety, w połowie okazało się, że ciąża jest zagrożona i muszę leżeć. To ograniczyło mój ruch do minimum i z braku zajęcia zaczęłam jeść i tyć, i puchnąć przez upały. Tak przytyłam ponad 30 kg, co dla osoby która zawsze mieściła się w granicach 58-64 kg było ciosem prosto w twarz. W oczach mężczyzny też widziałam, że straciłam mimo, że zarzekał się, że nie, że przecież jestem w ciąży, póżniej wrócę do formy...
Urodziłam śliczną, zdrową córeczkę! Zajmuję się nią 24h na dobę. Mieszkamy na wsi, mieszkając tu niewiele czasu nie zaznajomiłam się tu z nikim dotychczas. Moja aktywność fizyczna jest zmienna, ale jakaś jest.
Od porodu schudłam 17 kg. Niestety drugie tyle pozostało. Wmawiam sobie, że dam radę. Mam siłę do walki. Chcę udowodnić to JEMU a przede wszystkim sobie! Chcę, żeby Mała miała silną, zdrową i piękną mamę, która będzie dla niej autorytetem i inspiracją. Nie chcę już słyszeć z Jego ust jaka jestem beznadziejna, gruba i że nie ma ochoty na mnie patrzeć ani dotykać. Chcę żeby zaczął we mnie od nowa widzieć kobietę, o którą może być zazdrosny... Chcę usłyszeć z jego ust "jesteś piękna".
Pisząc to, mam łzy w oczach. Brak wsparcia z jego strony podciął mi dostatecznie skrzydła.. Ale chce nowych skrzydeł, które pomogą mi stać się dawną Weroniką.
Wróć, nie! Będę piękną, nową, szczupłą Weroniką!