Już od czasu podstawówki ludzie śmiali się i pokazywali mnie palcami, bo jak to grube dziecko w klasie. W klasach 1-3 było super, ale może dlatego że byłam chudziutka. Wraz z połączeniem naszej klasy z inną stałam się pośmiewiskiem. Były zawody kto mocniej mnie obrazi i zwyzywa. Osoby ze starszych klas nazywali mnie latająca świnią, pewnego dnia gdy boegalismy po placu szkolnym ściągnięto mi spodnie przed całą szkołą. Nie było to miłe. Później te same osoby mnie zastraszały, że jeśli pójdę do dyrektorki to mnie pobiją. Więc skłamałam, na szczęście wcześniej powiedziałam wychowawcy co się stało i zauważył że coś jest nie tak. Przejście do gimnazjum było największą katorga jaka istnieje, na początku było super. Wszyscy się poznawali i łączył w grupy, na moje nieszczęście do mojej klasy dołączyły osoby które były w mojej podstawówce. Zaczęło się wszystko od nowa, nagonka że jestem gruba, dostawałam karteczki że takie świnie jak ja powinny zniknąć, pisano petycję o wyrzucenie mnie z klasy z powodu bycia grubym i obrzydliwym dla innych. Poziom mojej klasy też nie był za wysoki, a ja stałam się ambitna więc się dużo uczyłam. Kolejny powód do śmiechu. Podkoniec pierwszej klasy poznałam moja przyjaciółkę, to ona i jej mama mi pomagała sobie z tym poradzić. Szkoła się nie interesowała, jak dostałam dobrą ocenę ze sprawdzianu z hiszpańskiego, a osoba nieuczaca się jedynkę to mnie uderzono w twarz przed nauczycielką. Nawet nie zareagowała. Nie miałam życia, okradano mój plecak niszczono rzeczy. Dopiero w trzeciej klasie zareagowano na to co się dzieje, wpadłam w nastoletnia depresję, mdlalam, nie jadłam. Po jakimś czasie się poprawiło i gimnazjum się skończyło. Moja waga sięgała wtedy 111kg. Zajadalam stres, jadłam tak że az mnie mdliło, ale byłam spokojna. Technikum było w miarę dobre, gimnazjum mnie zachartowalo i miałam przy sobie parę bliskich osób dzięki czemu nie byłam sama. Lecz wszystko się zmieniło razem z przeprowadzką 120 km od wcześniejszego domu. Poszłam do liceum, początek super, ale później coś się zepsuło. Dołączyłam do zpit i tam poznałam swojego chłopaka. Było na początku nieźle, tańczyłam i uczyłam się nowych rzeczy, poznałam nowych ludzi. Ni z tego, ni z owego przyjaciółka mojego chłopaka zaczęła mnie obrażać przy innych. Nastawiala zespół przeciw mnie, ciągle mówiła że moja tusza jest obrzydliwa. Nie wytrzymałam, znowu wpadłam w depresję, chodzę do psychologa. W pewnym momencie chyba zrozumiała że robi źle i się uspokoiła. Ja znowu jestem sobą i nie objadam się że stresu.
Ta długa wypowiedź to apel to wszystkich rodziców, którzy uważają że problemy nastolatków to nie problemy. Jeśli zauważcie, że dziecko jest inne interweniujcie. Najbardziej pomogła mi bliskość osób dla mnie ważnych. Mój chłopak cały czas mnie wspiera, tak samo jak rodzina. Też osoby które są w szkole i się uczą, nie pozwólcie sobie wejść na głowę, jeśli dacie sobą pomiatać to będzie tylko gorzej. W moim pierwszym poście ktoś się spytał gdzie była matka jak tyłam. Była przy mnie ale jak szła spać z tatą to ja szłam i podjadalam. Przecież nie zamknie lodówki na klucz, albo nie zabierze mi pieniędzy do szkoły.
Nie odchudzamy się dla kogoś, a dla siebie. My chcemy być zdrowe, a nie dlatego że komuś się nie podoba nasza tusza.
Na dziś moje przemyślenia o tym co było kiedyś. Troszkę długie, ale może wyciągnięcie cis z tego elaboratu.
Bądźmy zdrowe, szczęśliwe!
Buziaki!
Weronika
kerip
23 lutego 2019, 05:31Troszke wiem o czym mowisz...choc wazylam 60kg przy wzroscie 160kg to bylam ta najwieksza. Zawze stalam z boku, nie wchodzilam nikomu w droge, a powinnam walczyc. Bedac prawie 40 latka nie potrafie walczyc zaraz lzy zalewaja mnie z bezsilnosci mimo ze mam wspaniala rodzine i dzieci mialam przykrych kilka spraw w zyciu. A teraz och jak bym chciala wrocic do tej wagi ale najwiekszy problem mam ze slodyczami...smutek, lenistwo czy z nudow zajadam sie. I co tylko uda sie powalczyc zaraz wraca m do zlych nawykow. Błedne koło. Jestes siniejsza osoba o dasz rade, ja tez bede walczyc w koncu moze dotrze do mnie ze wszystko zalezy ode mnie a nie od batonow :(
MagdalenaIX_2018
21 lutego 2019, 12:04Ludzie potrafią być wredni, bardzo często dokuczają innym tylko po to by samemu lepiej wypaść w grupie. To boli i zostawia ślady. Tylko że Ty jesteś w stanie pożegnać się ze swoim zdublowanym ciałem, bo fantastycznie Ci idzie, a oni zostaną tacy mali, niedouczeni i podli. Masz wyjątkowo ładną twarz, która po utracie kilogramów z pewnością zostanie zauważona, fajne włosy, dużą wrażliwość i mądrość ponad wiek. Ty będziesz coraz lepsza, a koleżanki nie będą umiały tego zrobić, bo do tego trzeba charakteru i potencjału, a one często mają braki w obu. Im silniejsza będziesz tym mniej będą mogły Cię skrzywdzić. Otaczaj się więc samymi dobrymi i wspierającymi ludźmi. A dręczyciele? Zawsze mają szansę na trafienie na kogoś równego sobie, albo na to że będą w potrzebie i zostaną sami ze sobą, a to mało zachęcająca perspektywa. Rób swoje i pamiętaj, że chociaż jesteś coraz mniejsza w sensie fizycznym, to duchowo jesteś i zostaniesz Wielka.
LinuxS
20 lutego 2019, 20:51Straszne to co opisujesz. Jestes fajna i wrazliwa osoba. Najwazniejsze, ze walczysz o siebie i realizujesz swoje cele. Przykro, ze spotkaly Cie takie rzeczy. Nie wiem czy to pocieszenie, bo po czyms takim pewnie zawsze cos zostaje w psychice i ciezej sie podniesc, ale takie osoby jak Ty w zyciu wygrywaja, zachodza daleko, a “przesladowcy” w wiekszosci traca swoj “urok” po skonczeniu szkoly . Takie moje doswiadczenie po latach od skonczenia szkoly, jak patrze z perspektywy kto w zyciu wygral a kto przegral.
WeronikaDiary
20 lutego 2019, 20:54Możliwe, wszystko jest w naszych rękach. Człowiek prześladowany chce pokazać, że będzie lepszy. Zapracuje ciężej :D
filipAA
20 lutego 2019, 17:34Aż mam ochotę cię przytulić i wesprzeć. Musisz się trzymac kochana.
WeronikaDiary
20 lutego 2019, 20:52Dziękuję :D
Angelofdeath
20 lutego 2019, 17:04Weronika dasz rade, nie przejmuj sie. Niektorzy ludzie sie dowartosciowuja w taki chory sposob. Glowa do gory dziewczyno, rob swoje :)
WeronikaDiary
20 lutego 2019, 20:55Już dawno przestałam się przejmować, na szczęście w szkole mam świetnego psychologa (który o dziwo jest psychologiem nie pedagogiem. I chodzę do niego również prywatnie)
aniloratka
20 lutego 2019, 12:28straszne to co piszesz. ze mnie sie tez dzieci smialy, do czasu az znalazlam swoja dobra paczke. dzieki ich wsparciu przestalam sie tym przejmowac. nie zeby zupelnie to na mnie nie wplynelo, ale bylo zdecydowanie lepiej. rob wszystko dla siebie, dla wlasnego zdrowia i szczescia. trzymam kciuki
WeronikaDiary
20 lutego 2019, 20:56Każdy ma swoją historię, ale jeśli się postaramy to osiągniemy wiele.
kasiunia20
20 lutego 2019, 12:153mam kciuki za Ciebie! Cieszę się, że masz osoby, które Cię wspierają. Ja podobnie jak Ty jako dziecko byłam wyśmiewana w szkole (z różnych powodów nie tylko wagi). Tylko to już było trochę lat temu, a moja mama pracowała w tej szkole i to trochę hamowało zapędy moich preśladowców, wtedy dzieci były złośliwe i wredne (przez podstawienie nogi straciłam dwa zęby, potem miałam przez tę samą osobę podłożony nóż pod gardło), ale nie było źle aż tak jak to jest teraz. Teraz niestety wszechogarniające media (internet w telefonach, telewizja) robią dzieciom "wodę z mózgu". Nie liczy się już nic tylko posiadanie i wyglądanie, a to nie jest miarą człowieka. Nie patrz na innych, bo to Twoje życie, a nie ich. Z biegiem czasu nabiera się dystansu... ja po latach mam bardzo dobry kontakt z moimi kolegami z podstawówki (również tymi co ze mnie szydzili), więc głowa do góry - odchudzasz się dla siebie nie dla innych :-) Ale podstawą do wszystkiego jest tak naprawdę samoakceptacja.
WeronikaDiary
20 lutego 2019, 20:48Niestety dzieci są okrutne. Ale ja już mam za sobą brak samoakceptacji. Kocham krótkie spodenki latem, sukienki i spódniczki więc nie ma co się przejmować!
mia_versa
20 lutego 2019, 11:24Dobrze, że masz chłopaka który Cię wspiera. Pojawił się w dobrym momencie. Miałam podobnie w podstawówce i gimnazjum. Ciągłe prztyczki, poniżanie i nawet nie byłam otyła czy coś. Po prostu byłam sobą ale mam garbaty nos- tyle wystarczyło. Dzieciaki są okropne. zawsze znajdą sobie kozła ofiarnego by samemu się dowartościować. To takie osoby mają problemy ze sobą a nie ich ofiary. Miestety zrozumiałam to za późno co przypłaciłam depresją która jest ze mną do tej pory
WeronikaDiary
20 lutego 2019, 20:49Niestety depresja to chochlik który pojawia się nie wiadomo kiedy