Dzień 1, po niedzielnej wyżerce z tatrą czekoladową z bananami w roli głównej.. ;) Niestety jeszcze resztka zalega w lodówce i pachnie...
Stan motywacji - silny! Czas do wiosny zleci, jak z bicza trzasnął, a mojej sylwetce ciągle daleko.. nie tyle do ideału, co do akceptowalności. Niby BMI już w normie, ale brzuch ciągle duży, uda masywne, zdecydowanie nie jest dobrze. Jeszcze na dokładkę w czwartek gin, do sprawdzenia pójdą hormony, może leczenie jakoś wesprze moją walkę?
Póki co trzymam się 1200 kcal i 4-6 treningów w tygodniu.
Dziś w pakiecie PUMP. Obciążenie sztangi na ten moment przeszło z początkowych 2 kg do 6.8, więc progress zdecydowanie jest. Nogi się ujędrniają.. tyłek chyba trochę też. W końcu od takiej ilości przysiadów z obciążeniem coś musiało się podziać :)
Niestety ciągle problem z plankiem, zwłaszcza bocznym.. Plank do korekty, koniecznie!
Strasznie słabo mi to idzie, chyba przez ciężki tyłek ;)
Z dodatkowych wyzwań uzupełniających:
- balsam CODZIENNIE (na razie spoko)
- peeling cukrowy + masło ujędrniające raz w tygodniu (piątek Spa)
- łyżeczka oleju z wiesiołka codziennie
- suplment z zielonej kawy codziennie
W ciągu kilku dni na wadze powinna pojawić się 5 z przodu.. już czasem tak delikatnie przeskakuje ;) A na urodziny upiekę sobie tort w prezencie, ha!