Dopadło mnie jedno z najgorszych połączeń, czyli przeziębienie. Próbowałam temu przeciwdziałać, dzięki czemu objawy są łagodniejsze, ale nie oznacza to nie uprzykrzania mi życia. Kręci mnie, drapie, cieknie i drażni. Nie pozostaje nic innego jak po prostu przeczekać. Ale z ćwiczeń nie zrezygnuję!
Dziś w diecie więcej luzu. Nie kryję się z tym, że ucieszył mnie spadek o prawie 1 kg (wcześniej wagę zaokrągliłam do 65, choć po przecinku była jeszcze 3), dlatego też postanowiłam zjeść to, na co mam ochotę i nie katować się wyrzutami sumienia. Cóż, i tak się pojawiły. Ale zjedzenie drożdżówek własnej roboty jest tego warte! ;) Już wystarczy, że na wcześniejsze mogłam jedynie popatrzeć.
Wczoraj zaliczyłam pierwsze bieganie z sąsiadką. Na początek przebiegłyśmy 5 km bardzo wolnym truchtem (niestety stawy 50-latki pobolewają), co średnio mnie usatysfakcjonowało. Sądziłam, że nie zmacham się, ponieważ aż tak wolno nigdy nie biegłam. Jak się okazało, takie tuptanie pozwoliło mi się nieco spocić, a także odczuć całe łydki. Porozciągałam, zrobiłam Mel B, a teraz czuję zakwasy na pośladkach, z czego jestem bardzo zadowolona. Dziś w ruch pójdzie i Mel i Gym Break.
I troszkę zdjęć ;)
Obiecane, w koszulce od Vitalii:
#10latVitalii, podaję dalej do: dola123
Od razu po wypakowaniu jej stwierdziłam, że została wykonana z ogromną dawką miłości i pasji ;) raz jeszcze dziękuję!
Jedno ze śniadań, czyli tosty z pastą oliwkową, papryką i kukurydzą:
Jedno z obiadów, czyli kremowa zupa z pieczarek:
Dzisiejsze drożdżówki - z serem i jabłkami:
Widoczki towarzyszące biegającym:
Podsumowując dzień dzisiejszy: posprzątane, ugotowane, upieczone. Teraz czas na ćwiczenia, ciepłą kąpiel oraz beztroskie poczytanie gazety. I to chyba tyle. Nic ciekawego, nic nowego. Trzymajcie się! ;)
NieidealnaG
7 września 2015, 11:46Raz na jakiś czas drożdżówka nie zaszkodzi, nie ma co popadać w paranoje i odmawiać sobie wszystkiego. Ale ważne żeby tak poszaleć tylko raz na jakiś czas ;) Zdrówka :)
Vivien.J
8 września 2015, 20:16To prawda, umiar jest najrozsądniejszy ;) Dziękuję! :)
bebiuszka10
7 września 2015, 10:17Dużo zdrowia! Super wyglądasz w naszej koszulce :)
Vivien.J
7 września 2015, 11:10Bardzo dziękuję! :)
Sadpotato
6 września 2015, 22:41Wypieki wyglądają super, byle nie nadkruszyły Twojej silnej woli w dalszych dniach :) Nie daj się przeziębieniu! Jeżeli chodzi o tempo biegu to takie wolne potrafi dać po tyłku bardziej niż szybsze bardziej wygodne i optymalne.
Vivien.J
7 września 2015, 11:10Dziękuję, tylko jednego dnia pozwoliłam sobie na ich konsumpcję ;) co do przeziębienia, to staram się z nim walczyć, ale wczoraj przemokłam i zmarzłam... Co do tempa biegu, to najbardziej w kość daje mi albo bardzo wolne, albo bardzo szybkie. Przy średnim po prostu się odprężam.
spelnioneMarzenie
5 września 2015, 21:24piekna aktywnosc :) buleczki z serem, mmmmm... ;-)
Vivien.J
7 września 2015, 11:07Dziękuję :) tak właśnie "mmmmm..." :)
aluna235
5 września 2015, 21:08Życzę dużo zdrówka. Piękne podsumowanie i zakończenia dnia. Rewelka zdjęcia. Dobrych chwil :)
Vivien.J
7 września 2015, 11:07Dziękuję, przyda się :) i wzajemnie!
dola123
5 września 2015, 19:06ooo widzę, że kogoś wzięło na wypieki :D ja właśnie skończyłam torcik na zamówienie bezowy z daktylami mmmm ;p uwielbiam zakwasy po Mel B na pośladkach hi hi hi Udanego weekendu :)) PS Ślicznie Ci w koszulce!
Vivien.J
7 września 2015, 11:06Odkąd pamiętam, to u mnie w domu istnieje tradycja, że na niedzielę MUSI być coś słodkiego do kawy ;) Pyycha! Mi zdarzyło się piec jedynie do szkół, z okazji urodzin, czy na stypy, ale raczej z dobrego serca, nie zarabiałam nigdy na tym. Choć jakiś czas temu miałam cichy plan, aby otworzyć własną cukiernię :D Ja po Mel B mam zakwasy jakby na biodrach, na pośladkach nie bardzo ;) Dziękuję!