Nie czuje już tego samego zapału co na początku. Radość jest też inna.
Teraz na wadze staje, żeby się upewnić, bez większego wyczekiwania.
Jak mam ochotę na cukierka, to zjadam cukierka.
A potem i tak staram się stosować do zaleceń.
O tyle jest to łatwiejsze, że mniej od siebie wymagam.
Więc mniej mogę się rozczarować.
I tak główny cel mam za sobą.
Schudłam.
A teraz, po prostu, powoli będę to ulepszać.
Przecież nie muszę tych ostatnich kilogramów zrzucić w tydzień.
Niewiele to zmieni.
Jestem na zwolnieniu. Kolejne tygodnie w domu.
Nie wiem czy to dobrze czy źle.
Powoli zaczyna się szał zakupów jesiennych.
Najpierw był szał zakupów po-odchudzeniowych.
Bo jak ubrać spodnie, kiedy jest nas mniej o 13 kg.
Spodnie już pasują, ale reszty i tak brak.
Się kupi się.