Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 578
Komentarzy: 4
Założony: 26 września 2013
Ostatni wpis: 3 października 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Vivien.

kobieta, 34 lat, gdańsk

168 cm, 62.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 października 2013 , Komentarze (3)

Równiutko. Całe minus 13 kg.
Nie czuje już tego samego zapału co na początku. Radość jest też inna.
Teraz na wadze staje, żeby się upewnić, bez większego wyczekiwania.
I już się tym nie martwię.
Jak mam ochotę na cukierka, to zjadam cukierka.
A potem i tak staram się stosować do zaleceń.
O tyle jest to łatwiejsze, że mniej od siebie wymagam.
Więc mniej mogę się rozczarować.
I tak główny cel mam za sobą.
Schudłam.
A teraz, po prostu, powoli będę to ulepszać.
Przecież nie muszę tych ostatnich kilogramów zrzucić w tydzień.
Niewiele to zmieni.

Jestem na zwolnieniu. Kolejne tygodnie w domu.
Nie wiem czy to dobrze czy źle.
Powoli zaczyna się szał zakupów jesiennych.
Najpierw był szał zakupów po-odchudzeniowych.
Bo jak ubrać spodnie, kiedy jest nas mniej o 13 kg.
Spodnie już pasują, ale reszty i tak brak.
Się kupi się.


26 września 2013 , Komentarze (1)

Witajcie. 
To już chyba moje 3 konto na Vita.
Jakoś nigdy nie czułam się tutaj "cudownie, "jak w domu".
Nie odczuwałam jakiegoś wsparcia, zrozumienia, czy innych dobrych emocji, które można spotkać na wielu pamiętnikach.
Może dlatego, że sama się przed tym broniłam, bo jak człowiek nic z siebie nie daje, to po co oczekuje.
No nie?

Mimo wszystko znowu tutaj jestem.
Bo...
Bo nie wiem co.
Na pewno nie porażka.
Mam za sobą 12 kg.
Zostawionych zbędnych 12 kg.
Czuje się z tym bardzo dobrze.
Nie cudownie, świetnie, idealnie.
Ale bardzo dobrze.
Jestem z siebie zadowolona.
Jestem zadowolona z mojego C., że tak bardzo wspierał.
Nie oficjalnie, ale był cały czas przy mnie.


I właśnie.
Wszystko jest na "tak", tylko ja naglę stanęłam...
Nie mogę dalej. Zacięło się.
Wiem, że osiągnęłam sporo i nie chce tego stracić, ale nie mam w sobie za grosz sił i chęci, żeby iść dalej.
Inaczej - marze o tej 5 na przodzie. Nie jestem zachwycona swoim ciałem.
Dobrze się z nim czuje. W nowych ciuchach, owszem.
Ale to nie jest spełnienie marzeń.
Miało być lepiej.
Tylko sił mi brak.
Dojadam, podjadam. Troszkę sama siebie oszukuje.
Waga oczywiście nie rośnie, bo to żadne tragiczne porcje.
Ale mimo wszystko - waga powinna spadać.
Wolałabym tak.

Muszę jakoś ruszyć dalej...
Nie?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.