po dlugiej przerwie ...
jestem ... wciąż ta sama ja ...64kg.
wlasnie sie powstrzymuje od zjedzenia kolacji ;)
ograniczanie ...
ograniczam sie jak tylko moge ...
mam niecale 64 kg ...
czyli jestem w fazie zatrzymania metabolizmu chyba ...
naprawde mi zalezy i to mnie trzyma przy tym zeby sie żreć.
a Wam kochane, jak bardzo zalezy?
walczycie ??
ps. co do wyjazdu to musze przyznac ze sie w ogole nie obżeralam i nie zgrublam na wyjezdzie, takze jestem naprawde zadowolona
niecale 2 tygodnie do ...
do wyjazdu na narty.
a ja w proszku.
rzeczy juz pokupowane, ale gorzej z moja figurką.
nie jest najgorzej, bo mam niecale 64, ale daleko do 60...
nawet nie mam takiego strasznego apetytu, bo juz po @
ale wlasnie problem w tym, ze na wyjezdzie bede na kilka dni przed @ znow
i bede spuchnieta jak nic. czyli bez sensu. bo teraz bym sie czula najlepiej a tu kij, bo przed @ mam taki zgon ze masakra, tzn jestem jak balon, plus ogromny apetyt, niepohamowany.
oj ...
jestem chora na maxa, grypsko straszne.
bylam 4 razy w ciagu 2 tyg na body space ...
kupilam juz karnet i po ptakach, ale powiem szczerze ze mi sie nie podoba te body space.
jakos nie za dobrze sie czuje w tej maszynie ...
tylko mi tak bardzo zalezalo zeby schudnac ...
ehhh
za 3 tygodnie narty a ja w czarnej dupie ...
po tłustym czwartku ...
oj, wczoraj przeholowałam ... z tymi pączkami ...
dzis czuje ze zle sie czuje, moj organizm sie zbuntował jak nigdy
boli mnie głowa, brzuch ...
w ogole wczoraj mialam jakis napad głodu ...
aha, kupilam karnet na body space. 20 wejsc.
2 juz za mna.
akcja turbo spalanie do wyjazdu na narty 9 marca.
pizza powiększa dupsko
no żesz kurde zjadlam dzis przed 13.oo pół wielkiej pizzy i wieczorem mam 2 kg więcej ...
no żęęęęęsz w mordęęęęęę ...
oczywiscie z tej okazji dzis juz bez kolacji
w ogole nie jestem glodna, tak trawię to pizzzzsko ....
3 tygodnie pozniej ...
mija 3 tygodnie od ostatniego wpisu ...
moj wpis byl nad ranem, jak pisalam ...
o 23.45 tego samego dnia, kilkanascie godzin pozniej zmarl moj Dziadek ...
dzis mija 3 tygodnie ...
ogromny smutek i zal.
dlaczego, dlaczego, dlaczego ...
smutno jak diabli ...
a snieg pada, pada, pada ... od 3 tygodni ...
nie zmruzylam oka
jest czwarta nad ranem
od polnocy probuje zasnac ....
spadl snieg, zrobila sie zima.
staram sie jak moge z ta dieta, choc efektow nie ma
tzn jakos dziwnie wychodzi, bo brzuch mam mniejszy i uda jakby smuklejsze
a waga ani nie drgnie - 64 z hakiem
dziwne nie ???
nowy rok nowe wyzwania
troche sie boje, nie bede zgrywac kozaka
boje sie.
dlaczego sie boje przyszlosci?
bo jestem slaba? nadwrazliwa? za duzo uczuc mam w sobie?
w sumie dobrze mi z nimi ...
ale boje sie zyc ... tak ogolnie.
duzo spraw mnie przerasta ...
no chociazby taka niemoznosc utraty 5 kilogramow - zupelnie wytraca mnie z rownowagi.
po karnecie
otoz karnet skonczyl mi sie 20 grudnia
bylam jakos 20 razy na fitnessie w ciagu miesiaca
mysle ze nie ma sie czego powstydzic
waga ? no coz ... nie ma sie czym pochwalic ...
ale czuje troszke zmniejszony brzuszek heheh ...
dzis jeszcze nic nie jadlam
czekam na wigilie ...
muaaaa !!!