jadę na stacjonarnym na razie i w tym czasie zaczynam myśleć. Czy szybciej czy mocnej? Jak zmniejszę opór przejadę więcej wirtualnych km jak zostawię opór spalę więcej wirtualnych kcal. Pytanie co mi bardziej potrzebne. Dziś mp3 naładowane więc jakoś zeszło te 40 min ale mimo wszystko sprawia mi to trudność psychiczną nadal. ale pocieszam się że dzięki temu gdzieś mi spadnie.....
brzuch jak zawsze wrócił do 83 a talia do 75
za to teraz udo poleciało na 55
więc nie narzekam w końcu brzuch poleci na końcu - niech walczy ale i tak nie wygra..... moc jest ze mną.
no i to traumatyczne stwierdzenie trenera 10 kg do wyżyłowania.... Żebra mi zaczyna być widać a pod nimi wielki bojler....
Ale tak sobie myślę i obserwuję ten bojlerek i mam wrażenie że mi wszystko z góry spływa na niego tzn, pod biustem coraz mniej i tak trochę zrzucę z niego i potem znów góra go zalewa..... więc się nie martwię bo w końcu kiedyś z góry przestanie spływać.....
co do rowerkowania - wiele razy słyszałam nie jeździj na rolkach, ani na rowerze bo to powiększy jeszcze bardziej twoje uda.... (oj były wielkie) a teraz jest ich coraz mniej i cały czas ubywa mimo że daję różne bodźce im (poza aerobikiem i zumbą). Ale boję się wpaść w obsesję ważenia.... i sprawdzania jak zmienia się skład mojego ciała.... tak długo nie było progresu a teraz ta dziwna dieta i te nieszczęsne cardio które wcześniej zawaliło cały proces.
katrinka1978
25 marca 2014, 16:25Wstyd się przyznać ale odkąd w lutym byłam w Polsce na krótkim urlopie później przeprowadzka i urządzanie się spowodowało całkowity brak diety oraz zaprzestanie ćwiczeń które tak uwielbiałam i cóż nie potrafie się teraz do nich zmusić:(((Waga 2 kg na plus i dołek:(Zaczęłam biegać może powoli wróce do tej aktywności i diety co wcześniej.Czy bieganie jest dobre na pozbycie się tłuszczyku?Prosze daj mi kopa do działania!!!Ty widze dajesz nieźle-podziwiam!!!!