bo ten weekend mnie wykończył.
Mogę tylko powiedzieć, że uwielbiam moich znajomych, przyjaciela kocham jak brata, że czuję się szczęśliwa, że mam takich ludzi dookoła. Jest ciężko, są problemy ale… oni są ;) I choć na chwilę pozwalają zapomnieć. A przede wszystkim gotowi są pomóc i wierzą we mnie.
Udało mi się też wyrwać całkiem niezłe ciasteczko. Co prawda nie mam teraz czasu ni ochoty na żadne romanse więc nie odpisałam na wiadomości ale podbudowało to moją samoocenę.
Zrobiłam dziś na obiad "pizzę" jesienną.
Cienki spód, z pełnoziarnistej mąki żytniej, przykryłam sosem curry z dyni i batatów. Na wierzch dałam kozi ser i wszystko zapiekłam. Po wyjęciu z piekarnika posypałam pizzę świeżą rukolą ;)
A poza tym pracowałam, pracowałam, pracowałam… i bardzo dużo kaszlałam bo zaatakowały mnie jakieś wstrętne wirusy.
angelisia69
20 października 2015, 04:30super ze masz wsparcie ;-) nie kazdy w dzisiejszych czasach moze na to liczyc.Pizza jesienna brzmi super
veryconfused
20 października 2015, 08:44Wiem, że nie każdy tak ma :) Tym bardziej to doceniam :)