Po długiej nieobecności wróciłam. Oj, ostatnio się dużo działo w moim życiu i jakoś ciężko mi było się z tym uporać. No i moje odchudzanie przez to poległo, niestety.
Najpierw uczelnia, pełno roboty. Jakby profesorowie się zmówili i chcieli na prezent świąteczny dać nam jak najwięcej kolosów, bo 2 tygodniowo to już dla nich za mało. Ale dałam radę, a przede mną jeszcze trochę.
Potem rodzina, nie mogę się dogadać jakoś z mamą. Nie wiem czemu. Wszystko jest pięknie i wspaniale, a tu nagle wielkie bum. Przynajmniej kontakt z bratem mi się poprawił, w końcu jakiś sojusznik:D
No i ostatnia sprawa, zerwałam z chłopakiem. Chyba pisane mi jest bycie wolna;) A tak na poważnie odległość z Poznania do Lublina i widzenie się raz na miesiąc jakoś nam nie sprzyjały. Może i lepiej, że to się teraz zakończyło.
A co do odchudzania, w tamtym tygodniu zawaliłam, nie robiłam zupełnie nic. Nawet trening focusa zaprzestałam. Ale w końcu się ocknęłam i od poniedziałku wzięłam się ostro za siebie: ćwiczę 2-3 razy dziennie, chodzę na uczelnie pieszo i staram się kontrolować z jedzeniem. Chociaż w czwartek mam grupową wigilię i będzie ciężko. Zresztą wogóle nadchodzące święta mnie przerażają. Jedzenie jakoś przeżyję, ale obawiam się, że przygotowania tak mnie wykończą, że nie będę miała siły ćwiczyć. Postaram się, żeby tak nie było:)
Silviett
18 grudnia 2013, 11:52Super, że wróciłaś :) powodzenia!
-inna-
18 grudnia 2013, 11:38Powodzenia w dalszym odchudzaniu :)