Ale miałam wczoraj płaczliwy dzień, hormony buzowały aż strach. Sama siebie nie znoszę w tych momentach. Musiałam ratować się tzw. "comfort food" czyli jedzeniowymi polepszaczami nastroju. Poszłam więc po ciasto - koniecznie czekoladowe (dlaczego u nas w piekarniach tak mało jest prawdziwie czekoladowych ciast, w Anglii to dopiero sobie człowiek wysmarował co nieco :)). A na kolację zrobiłam własną pizzę na pełnoziarnistym spodzie. Ale i tak ryczałam co chwilę :)
Dziś jest ok. Pierwsza partia ubranek spoczęła wyprasowana w komodzie. Teraz wezmę się za tę drugą, przy czym pracy będzie więcej, bo to ubranka po moim pierworodnym i mają staare pożółkłe plamy na sobie. Muszę więc najpierw je usunąć (o ile zejdą), a potem wyprać w dziecięcym proszku.
Brzuszek rośnie, mały grzeczny, ja ćwiczę regularnie. Szybciej, szybciej czas niech leci.
asia0525
8 czerwca 2012, 15:16Typowe dla ciąży te hormony ;))) Miłego dnia!!!!!!!!!!!
Novalia26
8 czerwca 2012, 14:36oj, gdyby można było spać na zapas, naspała by ię na następne pół roku :P Jeśli chodzi o huśtawkę nastroju to współczuję, ja ostatnio nie chodzę smutna, raczej zła :/ Staram się na nikim nie wyżywać, ale to się nie zawsze udaje. No i mam potwornego lenia ...
mmalinowskaa
8 czerwca 2012, 14:36Kochana...mam taki same nastroje:)...do tego od wczoraj dochodzi ból głowy....też muszę wziąć się za pranie ciuszków...pozdrawiam trzymaj się:***
AMORKA.dorota
8 czerwca 2012, 14:16TE HORMONY TO W SUMIE PRZYJEMNA SPRAWA I PEWNO TROSZKĘ POMECZĄ CIĘ PO ROZWIĄZANIU....POWODZENIA ŻYCZĘ.
NovemberRain
8 czerwca 2012, 13:51Widzę, że nie tylko ja mam takie dni...i niestety też zauważyłam, że ten III trymestr jakoś bardziej się dłuży...może dlatego, że już coraz ciężej? Ale pocieszające jest to, że już niedługo koniec...chociaż wiem, że będzie mi tego brakowało :)
SlepaCytryna
8 czerwca 2012, 13:27Alez zazdroszcze! :) Dwa lata temu o tej porze rowniez szykowalam ubranka i inne potrzebne rzeczy dla corci :) T