Jakoś. Ciągnie się za mną niechęć do odchudzania i pozbyć się jej nie mogę. Mimo to wskoczyłam wczoraj na stepper i usiłuję wrócić do reżimu ćwiczeń.
Trochę się zniechęciłam. Wszystko u nas nowe w domu. Brak niani, przedszkole, nowy rozkład dnia. Zastanawiam się czy mały wytrzyma w tym przedszkolu do 15.50. Na razie odbieramy go o 14.00, ale już w czwartek będę musiała odebrać go dopiero po pracy. W takich sytuacjach żal mi tego, że mieszkamy z dala od rodziców (60 km) i przez to synek czasem ma gorzej....ach. Marudzę, nie....