Planowałam od pięciu dni przejażdżkę rowerową (ok. 30 km). Przygotowałam wszystko, co mogłoby mi się przydać. OPRÓCZ ROWERU!!! Owszem, wypucowałam go po zimie, odrdzewiłam (???) i napompowałam koła. A te paskudy pękły na 8 km drogi! Ze starości albo czystej złośliwości, co jest bardziej prawdopodobne... Mendy
Wyjeździłam jednak te 40 min, ale stacjonarnie - jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Ale będzie się miało, bo dziś zamówię rower przez internet.
UwierzWsiebie
11 lipca 2012, 20:29To się nazywa złośliwość rzeczy martwych :P A swoją drogą najważniejsze, że nie zrezygnowałaś z rowerka a na wycieczkę i tak się na pewno udasz z nowym już sprawnym rowerem :))
kasperito
11 lipca 2012, 14:42spisane dokonania Twoje :) a ja wolę w terenie rower,ale teraz jest stacjonarny i też jest dobrze, co najmniej ponarozrabiam oglądnie filmów. Buziaki:)
ulka28l
10 lipca 2012, 21:05a ja lubię rower stacjonarny - chociaż to nie to samo, co pojeździć po okolicy na rowerze :) miłego wieczoru
jeszczeimpokaze
10 lipca 2012, 20:57też chcę rower! tylko problem nie do przeskoczenia, nie mam gdzie go trzymać :D