W poprzednim wpisie zrobiłam małe porównanie wymiarów, tutaj porównam kilogramy, bo w końcu dorwałam się do wagi babci. Było 63, jest 60,5-61,3 kg. Zależy od pory dnia i tego, ile wcześniej zjadłam - a ostatnie dni u babci to raczej seria cheat dayów, bo wpadły i rogaliki z dżemem porzeczkowym, i sernik, i krówki, i parówki. Jestem raczej niezadowolona, ale w sumie na co ja liczyłam, gdy co chwila wpadały jakieś ciasta i desery. Jak ja uwielbiam słodkie! Od dziś się ogarniam!
Cel: 56 kg do grudnia