Dobry wieczór!
Miałam małą przerwę od Vitalii, ale i nie było i czym pisać. Z dietą idzie ładnie, chociaż czasem mam problemy z wciśnięciem w harmonogram pięciu posiłków. W zasadzie ostatnio ciągle mam z tym problem... I z ćwiczeniami. Przedwczoraj umyłam samochód, więc jakaś tam aktywność była, wczoraj niestety nic, bo najpierw kilka godzin przygotowywałam materiały na angielski dla dziewczynek, a później miałam dwa razy korki. Próbowałam coś tam poskakać z Chodakowską pod wieczór, ale nie było szans. Poleciałam do króliczków (też ledwo ledwo), wróciłam do domu, wskoczyłam do wanny, umyłam się, stwierdziłam, że E chrapie i będę spała na kanapie, wzięłam pościel, tablet i dawaj czytać "Hobbita". Przestałam dopiero jak poczułam żwir – nie piach – w oczach :) Poza tym pierwszy raz od dłuższego czasu w miarę normalnie spałam. Specjalnie wczoraj wyłączyłam budzik, pomyślałam, że dzisiaj mam wolne, to się spróbuję wyspać... Mhm. O 09:45 przyszedł E (niespodziewanie wrócił z pracy) i zapytał, czemu jeszcze śpię, skoro twierdzę, że nie mogę :)
Pokręciłam się trochę po domu, zrobiłam śniadanie, posprzątałąm, dałam króliczkom jeść (mają lepszą dietę ode mnie -_-), wróciłam do domu i nareszcie siadłam do angielskiego. Normalnie sobie robię powtórkę od początku, mam taką świetną gramatykę, niestety amerykańską, więc trochę różnic jest... ale nieważne Czasami sobie przypomnę jakieś długo niewidziane słówko, czasami okazuje się, że do tego, co od lat robię intuicyjnie (np. podwajanie samogłoski w niektórych czasownikach przy dodawaniu –ing), są jakieś reguły... :) A przy okazji wynajduję zadania dla tych moich dzieciaków, bo póki co nie udało im się wyjść poza poziom past simple... :P
Nieważne. Po południu pojechałam na zakupy. Miało być szybko i krótko. Mhm... Półtora godziny mnie nie było. Obleciałam 4 markety (w tym chiński), bo w pierwszym nie dostałam połowy z tego, co chciałam, w drugim było tanie piwo, u Chińczyka zawsze jakieś cuda znajdę i dopiero w czwartym udało mi się dostać np. tortille. Do domu wróciłam o wiele za późno, ale za to z olejem kokosowym, mlekiem kokosowym w proszku,
makaronem soba i makaronem z domieszką... zielonej herbaty (!) :D
Nie wiem, co to za cudo, ale chętnie wypróbuję, szczególnie, że w garażu wala się wok. A pomyśleć, że pojechałam tylko po kimchi, którego zresztą w końcu nie kupiłam... Aha, capnęłam jeszcze kawę bezkofeinową, taka tam najtańszą za 2 €, bo czasami wieczorem mnie tak najdzie... ^^ Właśnie sobie zrobiłam i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona smakiem – pycha!
Okay, lecimy z fotomenu z ostatnich trzech dni.
25.02.2015
Śniadanie: jak zwykle dwie kromki pełnoego chleba tostowego ze wszystkim, co miałam w lodówce :)
II śniadanie: pyszny koktajl bananowo-czekoladowy (przepis poniżej)
Obiad: pierwsza próba z tureckimi zupami w proszku. W dzisiejszym odcinku: zupa z czerwonej soczewicy z kminem rzymskim. Niezła :)
II danie: dwie babeczki ziemniaczano-grzybowe (przepis poniżej), groszek z marchewką, surówka z endywii
Kolacja: zupa z obiadu, 2 plasterki melona
26.02.2015
Śniadanie: tost z wędliną, pomidorem, rzodkiewką, almette z pomidorowym pesto i sałatą plus owsianka z orzechami, chia, wiórkami kokosowymi i miodem
II śniadanie: koktajl bananowo-czekoladowy, bez orzechów tym razem :)
Obiad: kolejna odsłona zupy z czerwonej soczewicy z kminem rzymskim
II danie: baaaardzo oszukane palaak paneer. Bo nie ten ser kupiłam :D okazało się, że zamiast indyjskiego sera panir kupiłam turecki... odpowiednik naszej favity :) Bardzo lubię, ale co ja zrobię z 400 g takiego sera? Znaczy po polsku: szpinak, brązowy ryż, feta :) Talerz deserowy. Jadłam w biegu, bo leciałam z jednych korków na drugie.
Kolacja: talerz (deserowy) warzyw i jajka
Aha, i jeszcze taki widok zobaczyłam wyjrzawszy wczoraj z okna:
Był tzw. Sperrmüll, czyli po zarejestrowaniu się gdzieś tam można było wystawi ć nieużywane sprzęty na ulicę. I ktoś właśnie tę rękę wystawił. Do tej pory nie wiem WTF...
27.02.2015
Śniadanie: zgadnijcie. Tosty. Może i monotematycznie, ale lubię i sycą. Została mi ostatnia kromka, więc jutro do akcji wkracza chleb słonecznikowy.
II śniadanie: jak zwykle koktajl bananowy.
Obiad (baaaardzo późno): jedna mała kukurydziana (no powiedzmy... na pierwszym miejscu w składzie mąka pszenna...) tortilla z pieczarkami, wegetariańskim kurczakiem :), sałatą, żółtym serem i sosem cygańskim. Przekroju brak, bo się rozpadała (za mała!) i głodna byłam.
Do tego kilka kęsów "kurczaka" z pieczarkami prosto z patelni, bo byłam nienażarta.
Na kolację pochłonęłam mały naturalny jogurt sojowy. Zdjęcia brak, bo już mi się nie chciało.
A teraz przepisy:
Przepis na babeczki grzybowo-ziemniaczane
Składniki: (dla 4 osób)
500 g mączystych ziemniaków pokrojonych w kostkę
2 łyżki stołowe tłuszczu (masło, olej kokosowy/rzepakowy etc.)
3 szklanki grzybów, pokrojonych
2 ząbki czosnku, rozgniecione
1 małe jajko
1 łyżka stołowa świeżego szczypiorku (dodałam więcej, bo lubię)
mąka do posypania
olej
pieprz, sól
1. Gotować ziemniaki w osolonej wodzie aż będa miękkie.
2. Dokładnie odcedzić, ubić na puree i odstawić.
3. Na patelni rozgrzać tłuszcz. Wrzucić grzyby, czosnek i smażyć przez 5 minut, stale mieszając. Dokładnie odsączyć z tłuszczu na papierowych ręcznikach. (Ja użyłam mniej tłuszczu i dolałam po prostu odrobinę wody).
4. Zmieszać grzyby z ziemniakami, dodać jajko i szczypiorek. Doprawić do smaku.
5. Podzielić masę na 4 równe części i uformować babeczki. Obtoczyć dokładnie w mące.
6. Na patelni rozgrzać olej. Smażyć babeczki przez 10 minut na średnim ogniu, aż nabiorą złocistej barwy. Podawać natychmiast.
Wartości odżywcze (w przeliczeniu na porcję):
kcal: 298
białko: 5 g
węglowodany: 22 g
tłuszcze: 22 g
Przepis pochodzi z książki "Kuchnia wegetariańska. Najlepsze przepisy z całego świata".
Przepis na pyszny koktajl bananowo-czekoladowy
Składniki (na 1 porcję):
1 dojrzały banan
1 lekko czubata łyżeczka masła orzechowego
1 płaska łyżeczka kakao (lub więcej, jak kto lubi)
mleko, u mnie przeważnie roślinne – do uzyskania pożądanej konsystencji
Wszystkie składniki wrzucić do blendera i zmiksować na gładką, płynną masę.
oporna5555
2 marca 2015, 16:57Pyszności:)
Monika123kg
2 marca 2015, 14:11Makaron SOBA - mi bardzo smakuję .Ale gdzie kupiłaś ten zieloną herbatą :D ? - brzmi nieźle i tak tajemniczo :D
Sylwia-89
2 marca 2015, 10:57Gratuluję pomysłów na jedzenie, tez bym chciała tak umieć coś wymyślić :-)
nataliaccc
28 lutego 2015, 19:24u Ciebie jak zwykle jakieś nowości:P u mnie nie zawsze są one trafione:p
california.girl
28 lutego 2015, 09:27też mam ten makaron Soba i nie mam zielonego pojęcia jak się za niego zabrać:) menuu pyyycha! mhhmmm szpinak z feta:))
UlaSB
28 lutego 2015, 09:53Szczerze mówiąc też nie bardzo wiem, co z nim zrobić :D Ale spróbuję może jakiejś chińszczyzny? ^^
dziubek814
28 lutego 2015, 08:09jak zwykle wygląda super ! :* skusilas mnie chyba na ten koktajl wyglada smakowicie i zdrowo..:)
UlaSB
28 lutego 2015, 09:23Dziękuję :-) A koktajl naprawdę pyszny, szczególnie jeśli się lubi połączenie banana i masła orzechowego :-)
angelisia69
28 lutego 2015, 04:20mleko kokosowe w proszku mialam kiedys ale dla mnie lipa sie okazala :/ ale innej firmy.Za to ten makaron z zielona herbata mnie zaintrygowal.Koktajl mega pyszny musi byc,widze po skladnikach ;-)
UlaSB
28 lutego 2015, 09:22Ja właśnie nigdy nie próbowałam takiego mleka i jestem ciekawa, co z tego wyjdzie :-) A z makaronu na pewno coś wykombinuję jak tylko zużyję inne ^^ Koktajl - mega! :D Polecam :)
emi629
27 lutego 2015, 22:46Mmmmm co za pyszne jedzonko a ja taka glodna :)
UlaSB
28 lutego 2015, 09:19Upppsss... Przepraszam :-)
siczma
27 lutego 2015, 22:20Koniecznie daj mi znac jak to mleko w proszku!! Chinskich cudow tu mam pelno, ale jakos nie kupuje nic, nie wiem czemu. Moj wspollokator z hing kongu robil raz gotowane na parze solone gęsie żółtka. Dziwne to jak nie wiem
UlaSB
28 lutego 2015, 09:19"Gotowane na parze solone gęsie żółtka". Jezuuuuu... :D Nie wiem, czy miałabym odwagę spróbować :-) A tego mleka sama jestem bardzo ciekawa. Mam teraz jakaś alternatywę dla zwykłego mleka kokosowego. Zawsze jsstgo za dużo w puszce i nigdy nie wiem, co zrobić z taką ilością :-)
Magdalena762013
27 lutego 2015, 22:12A jak Twoja waga na takim jedzeniu? A liczylas kiedys ile kalorii ma taki koktajl z maslem orżechowym?
UlaSB
28 lutego 2015, 09:16Na jakim jedzeniu? Jem tak jak lubię, nie zamierzam się głodzić ani żyć samą sałatą. Jeśli to komuś odpowiada - proszę bardzo. Mnie nie. Kalorii nie liczę, bo ani nie mam na to czasu ani ochoty, mam też życie poza dietą. A co waga na to okaże się 5. marca. Nie odchudzam się za wszelką cenę, raczej staram się zmienić nawyki żywieniowe.
Magdalena762013
28 lutego 2015, 15:45Ja tylko zapytalam z ciekawosci. Jestem po prostu ciekawa czy jesli nie je sie miesa, to czy mozna schudnac... Jesli podajesz menu to w jakims celu. Stad moje pytania:)
jablkowa
27 lutego 2015, 22:06jakie Ty masz przepyszne menu ! az musialam przejrzec caly pamietnik ;d
UlaSB
28 lutego 2015, 09:13Wow, cieszę się bardzo! :) :)
Anett1993
27 lutego 2015, 21:20super ta reka :D smacznie u ciebie jak zawsze :) i zwariowany dzien :)
UlaSB
28 lutego 2015, 09:11Cały czas się zastanawiam, do czego mogła służyć ;-) Pozdrawiam!
hajlaajf
27 lutego 2015, 21:10jak zwykle wszystko smakowicie wygląda :)
UlaSB
28 lutego 2015, 09:11Bardzo dziękuję! :)
Grubaska.Aneta
27 lutego 2015, 21:08Ha ha ha jaka ręka ;)
UlaSB
28 lutego 2015, 09:10No naprawdę... Wyobraź sobie taki widok z okna z samego rana... :)
rinnelis
27 lutego 2015, 21:06apetycznie wygląda :) i ten wegański kurczak :D
rinnelis
27 lutego 2015, 21:07i jeszcze musiałam się pomylić ;) - wegetariański ;)
Magdalena762013
27 lutego 2015, 22:11A to nie kurczak? Wyglada jak skrzydelka kurczaka...
UlaSB
28 lutego 2015, 09:09A może i wegański, dla mnie to akurat żadna różnica ;-)
UlaSB
28 lutego 2015, 09:10Magdalena@: wszystkie posiłki podpisuję :-) Nie, to nie kurczak.