Do osób chcących zaprosić mnie do znajomych: zanim wyślesz mi zaproszenie, proszę pozostaw po sobie jakiś ślad! :) Jeśli nie masz zamiaru udzielać się w moim pamiętniku, możesz dodać go do ulubionych :) Zaproszenia od osób, które nie pozostawią komentarza po prostu odrzucam!
Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień zaliczam do tych raczej udanych. Wczorajszy w zasadzie też nie do końca był taki zły. Fakt, z tym kompulsem to popłynęłam totalnie, ale za to wieczorem miałam mnóstwo energii do ćwiczeń ;) Dziś w zasadzie niewiele się działo - trochę posprzątałam, zrobiłam pranie, poprasowałam, ugotowała, byłam z E w ogrodzie, pociachałam trochę krzaków sekatorem, obejrzałam 4 odcinki "Bones" (ciągle coś robiąc) i ogólnie starałam się nie zwariować ;) Trochę mnie dzisiaj jeszcze ciągnęło do żarcia, ale ratowałam się wodą z plasterkami cytryny/pomarańczy i limonki i gumą do żucia. Dziękuję Wam za wczorajsze wsparcie, bardzo mi pomagacie w takich trudnych momentach :*
Fotomenu:
Śniadanie: owsianka czekoladowa z kaszą jaglaną - przepyszna! Jaglanka na pewno częściej zagości w moich owsiankach, bo strasznie podoba mi się konsystencja, jaką im nadaje ^^
II śniadanie: kawałek fasolowego ciasta czekoladowego z jogurtem greckim i duże jabłko
Obiad: wege zupa ogórkowa (miałam dodać przepis, ale stwierdziłam, że ogórkowa w wersji wegetariańskiej to jednak nie to i nie dodam :P), kasza jaglana, szybki, wymyślony na poczekaniu gulasz z soczewicy z wege kiełbaską, pomidory, cebula, sos balsamiczny, trochę mixu meksykańskiego
Kolacja: serek wiejski, nat. activia, żurawina, dżem, pół przecierku (ostatni, są ohydne), świeżo zblendowane truskawki, wiśnie
A tu jeszcze moja owocowa woda, w wersji miętowej ^^
Wczorajsza aktywność fizyczna:
Jak już wspominałam, o dziwo wzięło mnie na ćwiczenia i to ostre po tym całym obżarstwie. Zrobiłam 37-minutowe cardio, brzuch z Mel B i 10-minutowy trening ramion. Łącznie ok. godzina niezłego wysiłku :) Dziś mam ochotę na powtórkę, ale poczekam jeszcze chwilę, żeby mi się nie odbijało po kolacji tak jak wczoraj.
A teraz z trochę innej bajki, czyli jak zmieniło się moje podejście do samej siebie od momentu, kiedy zaczęłam się odchudzać. Nigdy nie byłam zaniedbana, bez względu na wagę - starałam się coś tam robić z włosami, zawsze umalowana i w ogóle... Ale od kiedy przeszłam na dietę, zaczęłam dbać o siebie ze zwiększoną intensywnością. Nie wiem, może to co napiszę wyda się niektórym z Was głupie i pewnie jest to dla Was normalka, ale dla mnie nie była. Dbałam o siebie jakoś tam, ale bez przesady, bo w końcu i tak nie lubiłam siebie, a swojego ciała przez większość czasu po prostu nienawidziłam. Teraz nie ma dnia bez trzykrotnego mycia zębów i płukania otworu gębowego płynem, bez peelingu rano i wieczorem, kremiku na dzień i na noc, balsamu/oliwki, depilacji strategicznych miejsc (wcześniej nie zawsze mi się chciało np. golić nogi, zresztą na pewno wiecie jak to jest ;)), bez otulania mojego ciała pięknie pachnącymi żelami pod prysznic itp. itd. Tymczasem zaczęłam się lżej malować, bo uważam, że twarz mam wcale nie taką straszną, a teraz kiedy sporo zrzuciłam, od czasu do czasu po prostu lubię spojrzeć w lustro. Wcześniej starałam się ukryć za mocnym makijażem, teraz nie widzę takiej potzeby. Wcześniej uwielbiałam chodzić w ciemnych okularach, teraz robię to tylko wtedy, kiedy słońce naprawdę tak daje, że człowiek nic nie widzi - patrzę ludziom prosto w oczy, jestem bardziej pewna siebie, a jeśli facet na ulicy się na mnie gapi (co wcześniej się nie zdarzało, a jak już zdarzało, to bardzo rzadko), to nie opuszczam wzroku, tylko go wytrzymuję, patrzę prosto w oczy, a czasem nawet się uśmiechnę, jak coś fajnego trafię ;) Zachowania, jakich u siebie nie znam, bo raczej starałam się unikać wzroku innych z obawy, że pomyślą, że gruba. Poza tym niedawno stojąc wieczorem przed lustrem odkryłam, że ja mam coś takiego jak obojczyki ;) Autentycznie, wcześniej ich tam nie było, tzn. były, ale ukryte pod warstwą tłuszczu ;) Zaczynam akceptować siebie, choć przyznaję, że to powolny proces i zdarza mi się jeszcze czasem popatrzeć na siebie i jedyne, co przychodzi mi do głowy to "O ja pierdolę...". Te dni należą na szczęście do rzadkości, ale jak mówię - nie jest tak, że wszystko jest si. Przede mną jeszcze długa droga, zdaję sobie z tego sprawę, ale z drugiej strony wiem, co już udało mi się osiągnąć i potrafię to docenić :)
Co poza tym? Nigdzie nie dostałam czereśni (wygląda na to, że są tylko w realu, ale do reala mam daleko), więc siłą rzeczy będąc już w ogrodzie znów wlazłam na wiśnię. Ostatnio padało, więc była dość śliska, ale byłam ostrożna i wszystko było okay do momentu, w którym musiałam zejść. Znowu dostałam ataku paniki. Jakoś w końcu zlazłam, ale do przyjemności to nie należało.
Poza tym chciałam kupić czerwoną herbatę - szukałam w dwóch marketach i nie znalazłam. No niesamowite po prostu... Przestałam też liczyć kcal, bo tylko mnie to wkurzało i cały czas miałam stresa, żeby nie wyjść poza 1600 :/ Teraz po prostu uważam na porcje i składniki, też musi się udać :)
Na dziś to chyba wszystko. Idę sobie poćwiczyć, później pogram w Age of Empires, a rano jak zwykle poczytam co u Was :)
Trzymajcie się cieplutko, dbajcie o swoje ciało i duszę, bo jak przeczytałam dzisiaj w jednym z Waszych pamiętników: wszystko siedzi w głowie. Święta racja!
Buziaki i do jutra :*
Ula
minikate
29 maja 2014, 10:45Widzę, że dalej masz fazę na serek wiejski z dżemem/ innymi dodatkami :) Mnie nie było kilka dni w domu i wczoraj rano w kuchni przywitało mnie całe wiaderko czereśni - już są! :) Zapraszam :* A co do dbania o siebie, to robię to właściwie od zawsze, uważam, że skoro jestem gruba muszę dbać o siebie jeszcze bardziej, żeby jakoś to zamaskować. A o akceptacji samej siebie nawet nie ma co mówić :(
Paoolineczka
25 maja 2014, 21:54Czekoladowe ciosto z fasoli?Chcę!! :)Ale w najbliższych planach mam ciasteczka owsiane. Wszystko siedzi w głowie święta prawda. Ja mimo, że centymetrów mi nie ubywa i w zasadzie wyglądam tak jak wyglądałam to odkąd jestem na diecie patrzę na siebie łaskawszym okiem i od razu mi ze sobą lepiej :) Podziwiam ludzi liczacych kalorie...ja bym ześwirowała i Tobię się nie dziwię, że dałaś sobie spokój :)
ZdrowaByc
25 maja 2014, 16:13Ubóstwiam kaszę jaglaną, ale z owsianką jej jeszcze nie łączyłam. Muszę wypróbować :) Urzekło mnie to ciasto fasolowe. Z tym jogurtem wygląda jak Mleczna Kanapka :)
Vacaburra
25 maja 2014, 14:06Mam dokładnie tak samo, chociaż u mnie w momencie krytycznym wagowo to juz nawet przestałam sie malowac-bo i tak nie warto... ale im jestem szczuplejsza tym bardziej chce mi się zrobic cos koło siebie. Buziaki! i ciesze się, że masz taki zdrowy dystans do tej całej diety!
Grubaska.Aneta
25 maja 2014, 13:08Nie no skradły moje serce te pyszności na fotkach!
masza122
25 maja 2014, 11:24Czerwonej herbaty nie dostałaś? Przecież Pu-erh jest wszędzie ;) a ja zupe ogorkowa uwielbiam i jem tylko w wersji wegetarianskiej :) super, że tak nabierasz pewności siebie. Ja też. Pozdrowienia
UlaSB
26 maja 2014, 08:26No a u mnie nie ma :) Ogórkowa w wersji bez mięsa jest moim zdaniem kompletniw bwz polotu, dlatego nie będę jej więcej robić :) Są zupy, które lepiej nadają się do tego typu przeróbek :)
Mata_Hari
25 maja 2014, 11:01Też lubię sobie robić tak wodę. Jest pyszna :) Bardzo dobrze, że zmieniłaś podejście. Z tego, co piszesz, widać, że pewność siebie rośnie - i to się chwali :)
nataliaccc
25 maja 2014, 10:26U mnie jest podobnie jeśli chodzi o dbanie własnej siebie. Jestem również bardziej miła i pewna siebie:-) ale makijaż lubię bardzo mocniejszy a wczoraj i w piątek kombinowałam z nim na maksa :P i było mega:D do pracy mam delikatniejszy, ale lubię patrzeć na swój gębolek-) i coraz częściej stwierdzam fakt,że jestem jednak nawet seksi:D
inel009
24 maja 2014, 22:16Twój jadlospis wyglada bardzo apetycznie ! :D szczegolnie mnie zaciekawilo to ciastko... Nigdy sie z czyms takim nie spotkalam ... Jak ono smakuje ? :)
UlaSB
26 maja 2014, 08:27To zwykłe ciasto fasolowe :) Smakuje jak ciasto czekoladowe, w ogóle nie czuć fasoli - mnie akurat wyszedł zakalec, ale jak się potrafi piec, to wychodzi puchate :) Mnie bardzo smakuje :)
czekoladka9186
24 maja 2014, 22:10Kochana poproszę przepis na tą owsiankę! ;) Wygląda rewelacyjnie, a samą kaszę jaglaną z płatkami owsianymi uwielbiam :) Ja swoje podejście do siebie zmieniłam kiedy zeszłam z 92 do 75 kg (3 lata temu), z nieśmiałej istotki zmieniłam się w mega "odważną" dziewczynę. Wtedy spotkało mnie wiele sytuacji, które dodały mi pewności siebie. O dziwo, teraz kiedy powróciłam do dawnej (nad)wagi to się nie zmieniło. Dalej jestem pewną siebie osobą, nie unikam niczyjego wzroku, uśmiecham się do wszystkich (no może nie do wszystkich bo są osoby, których stanowczo nie trawię) i widzę, że pomimo tego że ważę tyle ile ważę, ludzie postrzegają mnie zupełnie inaczej niż przy dawnych 92kg. I z tego jestem dumna. A z wagą prędzej czy później się rozprawię definitywnie ;) "wszystko siedzi w głowie", zgadzam się w 100%. Buziaki ;*
UlaSB
26 maja 2014, 17:37Hej hej, przepis jest na moim blogu :) http://wege-vita.blogspot.de/2014/05/czekoladowa-owsianka-z-kasza-jaglana.html Zapraszam serdecznie! :))
czekoladka9186
26 maja 2014, 23:45Dziękuję Kochana! Przepisy są rewelacyjnie i wyglądają przepysznie. Mimo tego, że nie jestem wegetarianką to na pewno trochę urozmaicę swoją kuchnię Twoimi przepisami :) Buziaki :)
UlaSB
27 maja 2014, 07:46Bardzo się cieszę, że przepisy przypadły Ci do gustu ^^ Mam nadzieję, że będą równie dobrze smakować :D Buziaki! :*
kiki83
24 maja 2014, 22:09Fajnie, ze zaczynasz akceptowac siebie (ja niestety mam z tym problemy przy wadze wiekszej niz 50kg, eh). Bedziesz sie ze mnie smiac, ale ja myje zeby po kazdej rzeczy, ktora zjem, a czasem ot tak hobbistycznie albo jak jestem wkurzona ;) Bardzo to lubie (i tak, wiem, ze zabrzmialam jak wariat ;)) Buziaki