Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień zaliczam do zdecydowanie udanych – zarówno jedzeniowo jak i ćwiczeniowo ^^
Zaspałam co prawda, bo wstałam dopiero kilka min. przed 07:00, ale co tam ;) Zrobiłam sobie owsiankę, pogapiłam się co u Was, wypiłam przy tym dwie kawy z mlekiem – czekoladową (taka sobie) i waniliową (całkiem niezła), posprzątałam po śniadaniu... I zaczęłam ćwiczyć :D Dzisiaj dałam czadu, praktycznie 1 h aerobiku (oczywiście TV Morąg, cóż by innego?), połączyłam sobie 4 odcinki w jeden... Padałam po nim, ale czułam się fantastycznie.
Później był czas na II śniadanie, które w przeciwieństwie do wczorajszego było naprawdę udane :) Później trochę nauki, Skype z Braciszkiem, obiad – czysta improwizacja, ale zakochałam się w nim :D Fajne obiady ostatnio robię ;)
No właśnie, skoro już jesteśmy przy temacie... Lecimy z fotomenu!
Śniadanie: owsianka waniliowa z fasolą ;) Przepis taki sam jak na tę z ciecierzycą, tylko w roli głównej fasola. Różnica jest taka, że moim zdaniem fasolka jest mocniej wyczuwalna (ale fakt, że dodałam ponad 100g, a to nie jest mało). Mimo wszystko polanie gotowej owsianki miodem i posypanie wiórkami neutralizuje jej smak i naprawdę podnosi walory smakowe całości ;)
II śniadanie: jabłko, rozmrożony kawałek mojego fasolowo-czekoladowego zakalca i smoothie truskawkowo-winogronowe z suszoną żurawiną ^^
Obiad: no tu miałam pole do popisu. Pisałam Wam wczoraj, że zaopatrzyłam się w różnego rodzaju kasze. Dziś właśnie zastanawiałam się, co z nimi zrobić. Wymyśliłam, że zrobię jaglankę z sosem pomidorowym... ale chciałam coś jeszcze. Zaczęłam więc szukać fajnego przepisu na jakieś wege-pulpety, żeby zrobić coś a la wege "meatballs", ale nic fajnego nie znalazłam. Jak to ja, zaczęłam kombinować. Szczerze mówiąc w połowie eksperymentu zaczęłam trząść gaciami, bo przestraszyłam się konsystencji ciasta... Ale wyszło naprawdę pysznie i jak na pierwsze... kotlety, placki, nazwijcie to jak chcecie, muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona ^^ Poza tym 4 zjarane nachos, bo ten pieprzony piekarnik... a, nie będę się denerwować. Ale jedno muszę przyznać – takie przyfajczone były genialne ^^
Zrobiłam kilka normalnych i kilka mini-kotlecików, które wrzuciłam do sosu pomidorowego ^^
Danie może mało fotogeniczne, ale naprawdę mi smakowało :) Przepis wrzuciłam na bloga, w razie gdyby ktoś był zainteresowany ;)
Do tego zjadłam trochę orzeszków z cieciorki, bo doomynyka pisała kilka razy w swoim pamiętnik, że ma coś takiego w menu :) Pogapiłam się w necie, z czym to się je, trochę oczywiście zrobiłam na swoją modłę, musiałam piec dwa razy, bo ten cholerny piekarnik znowu szalał... ale w końcu wyszły pyszne :))
Kolacja: miała być truskawkowa activia i resztki warzyw, ale po namyśle stwierdziłam, że mój żołądek nie zniesie za dobrze połączenia activii z korniszonami i sałatką buraczkową... ;) Tak że activii w końcu nie zjadłam :) Jutro trzeba by zrobić jakieś małe zakupy, bo owoce też wywiało...
Kupiłam nowy czytnik i wstawiam zaległe zdjęcia :)
Aktywność fizyczna:
- domowy aerobik TV Morąg odc. 1
- domowy aerobik TV Morąg odc. 2
- domowy aerobik TV Morąg odc. 3
- domowy aerobik TV Morąg odc. 8
łącznie ok. 1h ^^
po obiedzie:
- Toned, Lean Arms Workout -- Rhomboids, Shoulders, Bicep, Tricep, and Chest Workout (zwiększyłam obciążenie i omdlewają mi ramiona :)), ok. 20 minut
po kolacji będą:
- brzuszki z Tiffany (już mi się trochę znudziło, bo w końcu ile można..?)
- 3. dzień wyzwania abs – wczoraj mnie słuchajcie tak mięśnie rypały po tym pierwszym dniu, że myślałam, że mi trzasną przy ćwiczeniu drugiego dnia :) Ciekawe, co to dzisiaj będzie... ;)
Co poza tym? Głosowałam wczoraj na naszych (pierwszy i ostatni raz w historii), a tu dupa – wygrało... to austriackie coś. Ja jeśli chodzi o Austriaków w ogóle byłabym ostrożna, już jeden dewiant w historii był, tylko trochę mniejszy i z wąsami zamiast brody... ;) Mimo wszystko gratuluję naszym, pierwszy raz nie musiałam się wstydzić :)
Nic to, lecę obejrzeć film o planie Marshalla (fascynujące...) na jutrzejsze zajęcia i jeszcze go przeanalizować. Dzięki Bogu, że kiedyś siedziałam trochę w przemyśle filmowym, bo bym kurna w ogóle nie wiedziała, o co chodzi – ustawienia kamery, zoomy, perspekrywy, total, półtotal, sekwencje, subsekwencje, edycja... Koszmar. Ale na szczęście mam jakie takie pojęcie, przynajmniej na tyle, żeby ten film przeanalizować. A studiuję germanistykę... :/
Trzymajcie się cieplutko. Jutro niestety poniedziałek... i ważenie. Boję się. Boję się, że stanęło w miejscu (zawsze się boję), ja pierniczę... Życzę Wam wszystkim spokojnego i dietetycznego tygodnia i jak najwięcej silnej woli :*
Ula
Paoolineczka
12 maja 2014, 17:47Podpowiedz mi Kochana jakie to orzeszki są na twardość?
UlaSB
12 maja 2014, 18:05No... moje są tak konkretnie twarde :) Zębów nie łamią, ale są dość twarde i bardzo chrupiące. Coś jak bardzo twarde grzanki :))
winter_beats
12 maja 2014, 17:13nieodmiennie Cię podziwiam za taką chęć do gotowania i wymyślania potraw i połączeń :)
UlaSB
12 maja 2014, 17:24Hihih, dziękuję :) Kocham gotować, może to dlatego ciągle mam ochotę na nowe wyzwania ;)
winter_beats
12 maja 2014, 17:42hehe, ja trochę przeciwnie, zwykle lubię proste rzeczy, ale staram się jakoś urozmaicać, oczywiście do Ciebie mi daleko, ale ważne, że obydwie jemy to, co lubimy :) zapomniałam wspomnieć, że zaczęłam oglądać Bones i jak na razie mi się podoba, ale to ma aż 9 sezonów po 20 parę odcinków, o matulu! :D
UlaSB
12 maja 2014, 18:05Ja w zasadzie też zawsze jadłam proste rzeczy, nie wiem, co mi ostatnio odwala ;) Bardzo się cieszę, że "Kości" Ci się podobają ^^ Sezonów jest sporo, ja widziałam 2 tylko, bo mi potem dysk padł i wszystko straciłam... Teraz znowu zbieram :) A książki są jeszcze fajniejsze ^^
ZbuntowanyAniol2013
12 maja 2014, 16:02Muszę spróbować te orzeszki z cieciorki, zawsze tylko jadłam gotowaną. Wygląda przepysznie i obawiam się, że zjem tyle ile zrobię:D
UlaSB
12 maja 2014, 17:24Są naprawdę przepyszne i w zasadzie małokaloryczne, bo cieciorka sama w sobie nie ma wielu kcal, a i oleju dużo się nie dodaje :)
flaviadeluce
12 maja 2014, 12:18ostatnio właśnie też robiłam orzeszki cieciorkowe i powiem że pasują do WSZYSTKIEGO i to dosłownie. Wystarcz tylko zrobić bez przypraw i w razie potrzeby potem je "dosmakować" prażąc na patelni. A i nawiązując do jednego z twoich wcześniejszych wpisów: Dziwka z tego piekarnika :D
UlaSB
12 maja 2014, 14:46Hahaha, no naprawdę :D A nieprzyprawionych orzeszków też muszę spróbować, bo widziałam jeszcze gdzieś przepis na orzeszki na słodko, z cynamonem i miodem :))
elirena
12 maja 2014, 12:15W zyciu bym nie wymyśliła takiego przepisu i połaczenia takich składników na te kotlety/ pulpety.... Powodzenia na wadze! a pozatym chciałam na dzień dziecka zrobić vege burgery - polecasz te kupne czy lepiej samemu zrobić kotlety jednak do burgerów?
UlaSB
12 maja 2014, 14:45Oj, jeśli chodzi o takie konkretne burgery, to wydaje mi się, że powinny mieć w sobie chociaż trochę tofu, te są bardzo miękkie i delikatne w smaku. Mają taką konsystencję... jak placki z jabłkami :) Będę kombinowała z burgerami za jakiś czas, wtedy będę mogła powiedzieć, czy lepsze są kupne czy moje ;)
Paoolineczka
12 maja 2014, 10:12Faktycznie ćwiczeń masa...ja ze swoim rowerkiem i kilkoma przysiadami mogę się schować :) zakupiłam ostatnio jaglankę i szpinak nie wiedząc do końca co z nich zrobić i właśnie twoje pulpeciki mnie zainspirowały :) pozdrawiam :*
UlaSB
12 maja 2014, 12:47Uwielbiam szpinak, a i do jaglanki powoli się przekonuję :)) Szczególnie, że będę musiała ją jeść przez kolejny tydzień, bo na prawie tyle wystarczy mi jedna torebka ;-) Pozdrawiam! ^^
Vacaburra
12 maja 2014, 00:12Jezu, jesteś ćwiczeniowym wymiataczem hehe. podziwiam! Myśmy też głosowali na Polskę, wszyscy z WG-jakiś przekręt z ta eurowizją. Powodzenia na ważeniu! Trzymam kciuki:)
UlaSB
12 maja 2014, 07:58Nie dziękuję :) A na ESC już nigdy nie będę głosować, bo to jakieś nieporozumienie...
kathriinka
11 maja 2014, 23:31Dałaś tak czadu z ćwiczeniami, że nie masz czego się bać!! :D Na bank będzie spadek!! :D Więc spokojnie, wyśpij się :) Jedzonko pysznie wygląda, ja kiedyś też wymyśliłam coś podobnego z kaszy jaglanej, bałam się jeść żeby mnie później brzuch nie bolał, ale skończyło się ok ;) hehe Owsianka jak zwykle wygląda super! Trzymam kciuki!!
UlaSB
12 maja 2014, 07:57Mam nadzieję, że będzie spadek, ale szczerze mówiąc w to nie wierze - mój żołądek był nastawiony na straszliwe katusze w ciągu ostatnich 2 tygodni... Pewnie będzie chciał się bronić :)
masza122
11 maja 2014, 23:10O widziałam juz gdzieś te 'orzeszki' z cieciorki. Też muszę zacząć eksperymentowac. Niestety w piątek pierwszy eksperyment nie wyszedł - zrobiłam ciasto bananowe z cieciorkI i płatków owsianych i wyszła tragedia. Nie wiem kto wymyślił ten przepis, ale chyba nie ma kubków smakowych!
UlaSB
12 maja 2014, 07:56Ciasto bananowe z cieciorki i płatków? Brzmi fajnie :) Ale cieciorka ma to do siebie, że ją trzeba porządnie (i odpowiednio) przyprawić w daniach na słodko :) Mnie też czasem wychodzą koszmarki, tak że nie przejmuj się ;)
Grubaska.Aneta
11 maja 2014, 22:23Owsianka króluje, ale kotleciki też nie są gorsze, mniam:)!
UlaSB
12 maja 2014, 07:55Dziękuję bardzo :))
gosiuniaaa
11 maja 2014, 20:53http://www.olgasmile.com/pulpety-z-kaszy-jaglanej.html Popatrz na ten przepis, całkiem niezłe, kiedyś je robiłam:)
UlaSB
12 maja 2014, 07:49Dziękuję, ale ja specjalnie szukałam czegoś bez dodatku ryżu i kasz, bo kaszę chciałam zjeść oddzielnie :) Ale przepis zapisałam :)
jankaq
11 maja 2014, 20:37A dziś wlasńie szukałam czegoś do zrobienia z cieciorki. Wiec jutro bedą orzeszki ;-)))
UlaSB
12 maja 2014, 07:48Mam nadzieję, że będą pyszne :) Smacznego!
NormaJeane
11 maja 2014, 20:19cholera, same pysznosci!!
UlaSB
12 maja 2014, 07:47Dziękuję bardzo :))