Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień był taki sobie. Wstałam rano, zjadłam śniadanie, poleciałam do kibla. I to wszystko na dziś. Po drodze na uczelnię kupiłam węgiel (8,- €! chyba ich suty pieką...), od razu zażyłam i faktycznie jak na razie mam spokój. Dziękuję Lukrecja! :) Fakt, że przez pół dnia bolał mnie brzuch, ale zupełnie inaczej. Poza tym jestem ewidentnie odwodniona, bo wczoraj po prostu bałam się pić. Dziś powoli nadrabiam.
Teraz czuję się nawet w miarę, na tyle, że będę chciała dziś wieczorem trochę poćwiczyć. Wczoraj nie było mowy, zresztą napisałam posta, polatałam po Waszych pamiętnikach i padłam. Spałam jak dzieciak, a i tak wstałam dziś nieprzytomna. Kompletnie mnie wykończyła ta biegunka :( Mimo wszystko zaliczyłam swój codzienny spacerek (wg VTrackera ponad 10.000 kroków i ponad 700 spalonych kcal) i zamiast pójść do lekarza zaufałam swojemu organizmowi i poszłam na uczelnię.
Dziękuję Wam za wszystkie rady odnośnie mojej... choroby :) Wiem, że pewnie nieciekawie się to czyta, no ale do kogo ma się zwrócić? ;) A gdyby nie Lukrecja, w życiu bym nie wpadła na to, żeby kupić węgiel, który w końcu uratował mi dupsko i to dosłownie ;)
Dobra, dość o tym, lecimy z fotomenu:
Śniadanie (06:45): dziś spokojna owsianka, typowe PB (peanut butter) + banan, żeby nie obciążać żołądka. Do tego kawałego czekoladowego zajączka E i kostka ciemn ej czekolady (w nadziei, że pomoże na rozwalony żołądek).
II śniadanie (11:00): 2 zielone jabłka, które mi kompletnie nie smakowały. Już wiem, czemu nigdy dotąd nie kupowałam zielonych jabłek. Są po prostu niedobre :)) Nawet nie przyszło mi do głowy, żeby zrobić foto, ale chyba wszystcy wiedzą, jak wygląda jabłko, nawet zielone ;)
Obiad (15:00): był spory, bo po prostu byłam głodna (trudno nie być...). Konkretny omlet warzywny z pieczarkami i plastrem sera (obniżona zawartość tłuszczu, dlatego nawet nie chciał się porządnie rozpuścić), do tego maleńka sałatka:
Kolacja (18:45): dziś bardzo spokojnie, żadnych serków wiejskich ;) Dziś jogurt naturalny 1,5% z truskawkami i odrobiną ksylitolu.
Dzięki Bogu jutro wolne, bo bym chyba nie dała rady :) Wykończył mnie ten tydzień.
W związku z pytaniami o przepis na waniliową owsiankę z ciecierzycą zamieściłam przepis na blogu :) Mam nadzieję, że będzie Wam smakowała tak samo jak mnie :)) Dziś zresztą zaopatrzyłam się w 3 (!) puszki cieciorki i białą fasolę - z nią też będę kombinować.
Poza tym kupiłam 4 ogromne jabłka - najlżejsze waży 270 g ;) Nie wiem w ogóle, o co mi chodzi, bo wcześniej nienawidziłam jabłek, zawsze miałam wrażenie, że ten kwas jabłkowy dosłownie zżera mi zęby. Teraz nic takiego się nie dzieje, a ja nie mogę żyć bez jabłek. Właśnie mi coś przyszło do głowy... Co myślicie o owsiance jabłkowej? Jeszcze nie próbowałam, ale coś mi się wydaje, że w ciągu kolejnych kilku dni wyląduje na moim stole ;)
Teraz idę poćwiczyć chociaż z pół godziny (więcej na 100% nie dam rady) i lulu. Ledwo zipię.
Trzymajcie się cieplutko i do jutra!
Paoolineczka
1 maja 2014, 13:21Jeśli chodzi o owsianke jabłkową to ja podczas entej swej diety zjadałam codziennie na śniadanie takie oto cudo: jedno nie wielkie jabłuszko ścierałam na tarce, do tego kroiłam w plasterki nie wielkiego banana (bądż pół dużego), dodawałam łyżkę suszonej zurawiny, kilka orzechów włoskich, łyżęczkę cynamonu i otrąb no i oczywiście płatki owsiane, których dodawałam 4-5 duże łyzki. Wszytsko to zalewałam jogurtem naturalnym ( nie przepadam za owsianką na mleku) i odstawiałam aż sobie płatki nasiąkły. Dla mnie było rewelacyje :)
jolakosa
1 maja 2014, 13:54ja prawie identycznie robe z tym że z mlekiem podczas gotowania
Paoolineczka
1 maja 2014, 14:05Ja jakoś nie przepadam za owsianką na mleku i na ciepło, a jogurt sam w sobie jest dla mnie zbyt kwaśny więc dodatki typu jabłko, czy banan idealnie niewelują ten kwaśny smak :)
UlaSB
1 maja 2014, 14:10Jeśli będę robić owsiankę z jabłkiem, to na pewno ze startym jabłuszkiem, inaczej w ogóle nie mogę sobie tego wyobrazić :) Z jogurtem akurat nie lubię, zresztą ja i tak wszystko blenduję ;) Banan to sprawa obowiązkowa w każdej owsiance :) Otrąb chwilowo unikam, powiedzmy, że ostatnio miałam aż za dobrą perystaltykę ;) Ale dziękuję za podpowiedzi :D Dziś próbowałam już ryżu na mleku z jabłkiem i wyszedł mega ^^
Paoolineczka
1 maja 2014, 14:13Ryż na mleku brzmi kusząco :P podaj sposób w jaki go przygotowujesz, to wciągne któregoś dnia na kolacje :)
UlaSB
1 maja 2014, 14:14Proszę bardzo :) http://wege-vita.blogspot.de/2014/05/orzechowy-ryz-na-mleku-z-pieczonym.html
Paoolineczka
1 maja 2014, 14:21Dzięx :) zaśliniłam się po pas i napewno wykorzystam :) i poczytam twojego bloga w poszukiwaniu kolejnych inspiracji :)
UlaSB
1 maja 2014, 16:46Ooo, bardzo mi miło! Mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie :))
fitforsummer2014
1 maja 2014, 12:48Możesz masz nietolerancję laktozy? Ja miałam takie same objawy jak Ty. Budziłam się w nocy i spędzałam kilka godzin z okropną biegunką i wzdęciem, a ból żołądka był nie do opisania. Wbrew pozorom wcale nie spożywałam tak dużo produktów mlecznych, a mój organizm i tak się buntował.
UlaSB
1 maja 2014, 14:08Nie wydaje mi się :) Nigdy nie miałam z tym problemów, a i teraz jest już okay :)
elirena
1 maja 2014, 11:15Ach dobrze, że sytuacja opanowana. A ten naleśnik pysznie wygląda :) Mnie łapie jakieś przeziębienie i tak się Maj zaczyna. Powodzenia!
UlaSB
1 maja 2014, 14:07Wygląda na to, że wszystko okay :) Tobie natomiast życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia! Niestety, pogoda ciągle jeszcze jest zdradliwa...
Magdalena762013
1 maja 2014, 08:51Ja jako matka-Polka doradzilabym Ci jeszcze chwilowe zarzucenie surowych warzyw. Dzis widze, ze oprocz jablka, to menu bardzo ok. Zwlaszcza ta czekolada ok (zaleca sie). Generalnie na takie historie to ryz gotowany, warzywka gotowane, marchwianka. Dobrze tez, ze juz lepiej.
UlaSB
1 maja 2014, 10:02Ach, ile ich tam było - odrobinka :) A na II śniadanie niestety coś musiałam zjeść :) Mimo wszystko dziękuję za radę! :)
Grubaska.Aneta
1 maja 2014, 00:04Ty z biegunka a ja z zaparciami :/
UlaSB
1 maja 2014, 08:14O Matko, pomór jakiś... Ja Ci mówię, to ta dziwna przesileniowa aura :/ Życzę szybkiej poprawy!
Paoolineczka
1 maja 2014, 13:26Ja podczas diety jakiś czas temu miałam okropne problemy z zaparciami. Jadałam regularnie, piłam mnustwo wody, a do toalety nie miałam potrzeby....zdarzało się i że ze 4 dni...co w moim przypadku było tragedią!! Piłam nawet herbatkę ziołową i nic Jednak z czasem samo się unormowało i od tamtej pory jak ręką odjął :)
kiki83
30 kwietnia 2014, 23:47Dobrze, że z żołądkiem już ok :) A owsianka z jabłkiem jest świetna, spróbuj!
UlaSB
1 maja 2014, 08:13Na pewno spróbuję! :)
siczma
30 kwietnia 2014, 23:03Mam to samo z jablkami, tylko, ze ja akurat po jablkach jestem bardziej glodna niz przed zjedzeniem ich (nie wiem o co chodzi ) a salatki takie jak Ty dzisiaj mialas lubie ale zawsze mam problem z jedzeniem ich, bi uzywalac widelca ciezko nabrac kukurydze;(
UlaSB
1 maja 2014, 08:13Ja po prostu nabieram kukurydzę bokiem widelca albo nabijam pojedynczo na ząbki :) Plus jest taki, że automatycznie wolniej się je ;) A po jabłkach nie jestem głodna, przynajmniej nie od razu. Ale po ok. 2 h już tak, z tym, że mnie to akurat cieszy, bo w końcu to ma być tylko przekąska, a nie lubię jeść, kiedy nie jestem głodna, tylko dlatego, że akurat jest 15:00 i powinnam ;)
jankaq
30 kwietnia 2014, 21:52dzień bez owsianki dniem straconym. nie wiem czemu dopiero całkiem niedawno pokochałam te danie, zastanawiam się jak ja mogłam bez tego wcześniej żyć? heheh. miłego majówkowego weekendu.
UlaSB
1 maja 2014, 08:10Ja też kiedyś niechętnie jadłam owsiankę :) Później miałam taki czas, że robiłam sobie sama muesli każdego dnia, ale nie blendowałam go - nie wiedziałam, że można :) Teraz nie istnieje dla mnie inne śniadanie - nie wiem, co musiałoby się stać, żebym zjadła nie-owsiankę na śniadanie :) Tobie również miłego weekendu! ^^
nataliaccc
30 kwietnia 2014, 20:53"chyba ich suty pieką..." hehehe mój ulubiony tekst:-) przy biegunkach powinnaś przyhamować owsianki, bo one wzmagają pracę jelit a przy takich zaburzeniach nie jest Ci to ani troszkę potrzebne...
UlaSB
30 kwietnia 2014, 21:10Niby tak, ale ja bez owsianki nie potrafię żyć :) Mam nadzieję, że jednak jest po wszystkim :) Cieszę się, że tekst się spodobał ;)
CzekoladowaSilje
30 kwietnia 2014, 20:37Z jabłkami to ja poelcam ryz na mleku + cynamon + starte na tarce jabłka... w te cieniutkie plasterki... mniami ! ;D To spaniale że dzisiaj juz lepiej... powiadacie iż więgiel.. nono muszę zapamiętać ^.^ a nóż widelec się keidys przyda... Trzymaj sie kochana ;* Miłego odpoczynku! ;D
UlaSB
30 kwietnia 2014, 21:09Myślę ostatnio coraz częściej o ryżu, ale nie mogę żyć bez owsianki... Może w końcu po prostu zrobię go na II śniadanie :) Jutro? ^^ Dobry pomysł :) Ja Tobie również życzę miłego weekendu majowego! :*
CzekoladowaSilje
30 kwietnia 2014, 21:26ja to na obiad zrobiłam xD No wiesz ja też kocham owsiankę... ale czasem troszkę odmiany dla wzmocnienia miłości się przyda xD
UlaSB
30 kwietnia 2014, 21:30No tak... Zastanowię się ;) A obiady na słodko jakoś mnie nie przekonują, tym bardziej, że lubię ostre żarcie ;))
CzekoladowaSilje
30 kwietnia 2014, 21:32wiesz... generalnie ja owcianki i owsiankopodobne dania mogła bym jeść cały dzień... xd + do tego surówki i duzo warzyw xD
UlaSB
1 maja 2014, 10:01No, to tu byśmy się dogadały ;)
CzekoladowaSilje
1 maja 2014, 10:09ja sie zawsze dogadam xDDDD zwłaszcza z tak milutką osóbką jak ty hihi
UlaSB
1 maja 2014, 10:10Och, dziękuję, aż się zarumieniłam ^^ :D
CzekoladowaSilje
1 maja 2014, 10:21Jupi! ;D Patrz jak działam na kobitki hihi... jak bym była facetem to niezły kasanowa by ze mnie był xDDDDDDD to taki mały żarcik... xd
winter_beats
30 kwietnia 2014, 20:32widzę "wege fotomenu" to już wiem, że to Ty :) nawet nie muszę wchodzić we wpisy znajomych :) dobrze, że Ci się to uspokoiło, teraz się nawodnij porządnie :) i oby CI to już nie wróciło, odpukać :)
UlaSB
30 kwietnia 2014, 21:08Hihih, staram się tytułować wpisy podobnie ;) Mam nadzieję, że będzie spokój, ale... masz rację - odpukać :)