Dobry wieczór! J
Ostatnie dwa dni upłynęły pod znakiem innych aktywności fozycznych ;) Bez skojarzeń proszę, po prostu nie robiłam żadnych specjalnych zestawów ćwiczeń (no dobra, w poniedziałek ćwiczyłam boczki i ręce), ale prawie nie miałam czasu usiąść, więc w zasadzie pozytywnie. Okazało się, że możemy przejąć ogród, co oznacza... że od jutra zaczyna się koszenie, czyszczenie i kopanie grządek, a jak wszystko dobrze pójdzie, to w przyszłym tygodniu będziemy sadzić roślinki! ^^ Jaaaa, jak sobie pomyślę, że będę miała własną sałatę, pomidory, czy marchewki, gęba sama mi się śmieje J I zioła, i młode ziemniaczki i krzaczki porzeczek, malin, agrestu... Juhuuuuu!
Wczoraj też tam przez chwilę byliśmy, ale pogoda była do dupy i szybko uciekliśmy. E uporządkował palenisko, a ja głupia wzięłam się za zamiatanie betonowych schodów... i co już byłam o schodek niżej przychodził zaczynał wiać wiatr i sruuu..! wszystko od nowa J W chatce odkryłam mnóstwo naczyń, niektóre naprawdę fajne i wzięłam trochę do domu, żeby je umyć. Przy okazji przez przypadek zajrzałam u nas w kuchni do szafki, w której jeszcze mnie nie było i odkryłąm miski, miseczki, salaterki, podstawki – no dla mnie raj! I też dawaj wszystko myć. 4 godziny trwało zanim skończyłam.
Dzisiaj chciałam elegancko posprzątać swój pokój, ot tak przed Świętami, ale i do szkoły. Od poniedziałku wracam na uczelnię i fajnie byłoby mieć gdzie się uczyć (jasne, już widzę, jak się będę uczyć...). Z drugiej strony jeśli wszystko dobrze pójdzie, to będzie mój ostatni semestr i nareszcie będę mogła pisać licencjat. Wyszło tak sobie, ale za to wyskoczyłam na rower (14,5 km, dokładnie 1 h). Wiem, ani długość treningu ani prędkość nie powalają, ale raz, że znowu mi mało dupa nie odpadła (o innych strategicznych częściach ciała nie wspominając...), a dwa, że nie miało być superintensywnie, tylko chciałam zaliczyć godzinne cardio. Zaliczyłam, ale nie powiem, trening do najprzyjemniejszych nie należał. Ten ból... dobrze, że na jutro mamy zaplanowany ogród, bo chwilowo (dopóki nie dokupimy jakiegoś normalnego siodełka) nie bardzo mam ochotę na rower...
Lecimy z fotomenu z ostatnich dwóch dni:
08.04.14:
Śniadanie: mocno spóźnione, bo musiałam iść na czczo do lekarza (pobierali mi krew) i miałam termin o 08:30, a do gabinetu weszłam o 09:30 :/ Śniadanie zjadłam w końcu o 10:00, tym razem była to owsianka piernikowa (sorry za brak zdjęcia, ale aż mi było niedobrze z głodu, zresztą była w mało fotogenicznym słoiku).
Żelazo było w porządku, hemoglobina, która miała być na poziomie 12 była na poziomie 11,9, poza tym wszystko okay. Znaczy się raczej zdrowo się odżywiam ^^ To dla m,nie tym większy sukces, że przecież taki ze mnie specjalista ds żywienia jak z koziej dupy trąba, a mimo wszystko udało mi się przejść na wegetarianizm bez rujnowania sobie organizmu J Jutro znów mam iść na 08.30, ale tym razem nie na czczo, więc będzie okaz. Chciałabym się dowiedzieć, dlaczego mimo dobrych wyników mam tak koszmarnie suchą skórę na rękach i na suatch...
II śniadanie (13:00) to kromka pumpernikla z ogórkowo-fetową Philadelphią i wędliną sojową, a do tego najlepsza sałatka, jaką jadłam w życiu: świeże mango, kiwi i papaja na jogurtowej kołderce (truskawkowa activia) z sieminiem lnianym, orzechami i wiórkami kokosowymi. Jezu, jakie to było pyszne, a w papai, którą jadłam w tej postaci pierwszy raz w życiu zakochałam się na zabój. Pycha!
Obiad (17:00) to soczewica w sosie pomidorowym z własnoręcznie robionym serem panir, dwa jajka sadzone (smażę z obu stron, bo nienawidzę płynnego żółtka ani w ogóle niczego płynnego w jajku. Ble!), wegetariański gyros i kuskus.
Kolacja (20:00) to różnej maści warzywa z Philadelphią i jakimś spontanicznym dipem ze wszystkim możliwym w środku na bazie jogurtu naturalnego.
09.04.14:
Śniadanie: nareszcie o normalnej porze (07:40) to znów piernikowa owsianka (przepis tutaj), która bardzo mi posmakowała, tym razem ze zdjęciem J Do tego podwójnie czekoladowe i megawilgotne (Jezu, jak to brzmi...) ciasteczko bez mąki i cukru na bazie avocado. Robiłam już po raz drugi i po prostu uwielbiam!
II śniadanie (11:15): powtórka z wczoraj, no było przepyszne! Mango, papaja, kiwi, do tego wiórki kokosowe, a to wszystko na jogurtowej kołderce z siemieniem lniamym.
Obiad (15:15): Kuskus z soczewicą w sosie pomidorowym z wczoraj, warzywa na patelnię, surówka z pekinki z sosem balsamiczno-malinowym (surówki zjadłam dwie takie porcje, nie były duże, chociaż na zdjęciach może wyglądają):
Kolacja: Omlet z dwóch jaj z warzywami, odrobiną sera feta i wędliną sojową J
W ogóle to mam wrażenie, że za dużo jem. Może nawet nie jeśli chodzi o kcal, ale po prostu objętościowo. Nie przejadam się i tak naprawdę jak się zastanowię, to nawet nie jestem porządnie najedzona (w sensie – nie czuję jakiegoś balastu w żołądku, ot – zabijam głód i mam przez jakiś czas spokój). Pewnie po prostu mi odwala, bo dopiero za kilka dni mogę się zważyć :/ Wszystko przez urlop i przez to, że nie miałam przy sobie swojej wagi – innym nie ufam. Mam nadzieję, że pokaże chociaż 85, wtedy będę miała potwierdzenie, i że w Polsce schudłam i że nie odrobiłam tego w Niemczech... Ale z drugiej strony jedyne grzechy to cukierki (7 kcal w jednym), których jem dziennie powiedzmy 3-4 i wciąż spożywana w nadmiernych ilościach guma do żucia. Trochę ostatnio zaniedbuję ćwiczenia, bo po prostu nie codziennie mam na nie siłę, ale mimo wszystko staram się nie siedzieć na odwłoku, tylko spędzać czas jakoś aktywnie. Dobra, będę się starała nie zamęczać, zobaczymy w poniedziałek co pokaże waga.
Poza tym dodałam na bloga nowe przepisy: poza piernikową owsianką są to zupa-krem z pomidorów z czerwoną fasolą i soczewicą i kolejna owsianka, tym razem ze szpinakiem i mango :)
Tymczasem idę się pobyczyć. Zaczęłam wczoraj czytać "Brylant" Mastertona i ciągnie mnie jak magnes przez cały dzień :) Później spróbuję zrobić boczki z Tiffany i klatę oraz brzuch z Rebeccą Louise :)
Trzymajcie się cieplutko! :*
madziuchny
10 kwietnia 2014, 23:29Dopadła mnie głodomorraaa :)
kiki83
10 kwietnia 2014, 22:38I teraz mam ochotę na ciastko :D
FITmama
10 kwietnia 2014, 22:13wegusiowo to ja lubię :) pozdrawiam
Dora01s
10 kwietnia 2014, 17:54Jeeeezu ale pyszności !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)
UlaSB
10 kwietnia 2014, 20:09:d Bardzo mi miło ^^
grubasek005
10 kwietnia 2014, 17:32Jak tak patrzę to aż ślinka leci, muszę kilka twoich dań wypróbować, bo u mnie jest mała monotonia :)
UlaSB
10 kwietnia 2014, 20:10Jasne, koniecznie daj znać, czy Ci podeszło :)
ZbuntowanyAniol2013
10 kwietnia 2014, 16:17wegetariański gyros! narobiłaś smaka;)
UlaSB
10 kwietnia 2014, 16:44Uwielbiam wege gyros ^^
cadavere
10 kwietnia 2014, 15:41wprowadzasz trochę w błąd, bo jest duża różnica między wege a wegetariańskim menu... ale wygląda bajecznie przepysznie :))
UlaSB
10 kwietnia 2014, 16:44Przecież nie piszę, że chodzi o dania wegańskie, a wege to skrót od "wegetariański" :)
cadavere
10 kwietnia 2014, 21:07wiem, wiem.. po prostu ten skrót sam w sobie jest mylący ;) zdradzisz gdzie kupiłaś świeże mango i papaje? jaka cena i smak? bo ślinka mi cieknie, ale chyba jeszcze w sklepach nie widziałam :(
PoProstu-Karolina
10 kwietnia 2014, 14:38Mmmm :)
UlaSB
10 kwietnia 2014, 14:46:D
niespieszysie
10 kwietnia 2014, 14:18Boże, zrobiłam się głodna, a tu jeszcze pół h trzeba wytrzymać.... :3
UlaSB
10 kwietnia 2014, 14:46Też tak często mam :))
eblondie
10 kwietnia 2014, 13:47Raj dla oczu (i z pewnością dla języka) - bardzo dobre menu!
UlaSB
10 kwietnia 2014, 14:46Bardzo mi miło :D
Sylwia1985B
10 kwietnia 2014, 13:34Pysznie wszystko wygląda. Sama też smażę jajka z dwóch stron, podobnie jak Ty nie lubię płynnego jajka.
UlaSB
10 kwietnia 2014, 14:47Cieszę się, że nie jestem sama, jak do tej pory wszyscy zawsze podejrzliwie na mnie patrzyli... :)
winter_beats
10 kwietnia 2014, 09:47wszystko wygląda przepysznie :) nigdy nie jadłam papaji, ale ta owocowa sałatka to mój #1 w tym wpisie :)
UlaSB
10 kwietnia 2014, 11:56Ja też właściwie nie wiedziałam, czym ryzykuję, tym bardziej że w necie sporo osób pisało, że nie lubi papai. Mnje bardzo smakuje, a w połączeniu z innymi owocami to po prostu niebo w gębie :)) W ogóle zakochałam się w sałatkach owocowych ^^
Margarytka02
10 kwietnia 2014, 09:16Witaj dzięki za porady na moim blogu. Stosuję- jest lepiej ale jeszcze nie to. Twój blog jest naprawdę smaczny i bardzo kolorowy. Te dania - kolorowe. Super. Jak ty wczesnie jesz śniadania- ja dopiero między 9- 10-tą. Potem mam kłopot z innymi godz. najwyżej coś minę i już. Niestety nie potrafię tak wcześnie jesć. Ja mój dzień zaczynam od małej czarnej z mlekiem, zeby była energia do pracy. Pozdrawiam cieplutko.!!
UlaSB
10 kwietnia 2014, 11:54Oj, ja już się tak przyzwyczaiłam, że bez śniadania w ogóle nie ruszę z miejsca :) Dość wcześnie jem kolację, więc siłą rzeczy rano wstaję głodna :) Poza tym jak jestem na uczelni, to i tak rano wstaję, a że śniadanie musi być, to tak się nauczyłam wcześnie... Staram się nie wypadać z tego rytmu nawet jak mam ferie, bo po prostu lepiej się czuję wstając rano :) Cieszę się, że u Ciebie już trochę lepiej - jeśli nie przejdzie, idź koniecznie do lekarza!
earned-not-given
9 kwietnia 2014, 22:14muszę zacząć czytać Twojego bloga rano, bo wieczorem to po prostu zbrodnia jest :D
UlaSB
10 kwietnia 2014, 11:50Hahaha, ja też tak zawsze mam, tyle że z Pinterestem :))
CzekoladowaSilje
9 kwietnia 2014, 20:08ubijmy interes... ty będziesz dla mnie gotować a ja za Ciebie ćwiczyć xD
UlaSB
9 kwietnia 2014, 20:12Zgadzam się! ^^
CzekoladowaSilje
9 kwietnia 2014, 20:18to jakie ćwiczenia za Twój zielony koktajl?xD
UlaSB
9 kwietnia 2014, 20:46Poproszę coś na nogi, bo sama nie mogę :)
CzekoladowaSilje
9 kwietnia 2014, 20:47hahahha dzisiaj akurat na siłowni miałam serie na nogi! Patrz jak trafiłam ;D
UlaSB
10 kwietnia 2014, 11:49No właśnie czuję, że mam zakwasy ;-)
CzekoladowaSilje
10 kwietnia 2014, 21:10dzisiaj na siłowni klata, biceps i brzuch, + interwały i rowerek, może być? ;D To co na kolację?xD
Peyton1983
9 kwietnia 2014, 19:43Jejku jak tu pysznie:) swoje warzywka to jest to:) Ja dostaję od teściowej w sezonie. sama hoduję tylko zioła:) Teraz czekam na rzeżuchę:)
UlaSB
9 kwietnia 2014, 20:12Ja się cieszę na ten ogródek jak głupia, chociaż wiem, ile to pracy :) Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będziemy mogli zacząć sadzić... ^^