Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wege fotomenu i raport z wyczerpującego dnia.


Dobry wieczór! :)

Dziś będzie raczej krótko, bo po prostu nie mam siły :) Cały dzień jestem na nogach (które swoją drogą włażą mi w dupę), bo robimy remont i przemeblowanie mieszkania i ciągle trzeba coś załatwiać. Dziś rano poszłyśmy z Mamą do Dziadka, potem zrobiłyśmy mu zakupy, Mama ugotowała Dziadkowi obiad, ja poprasowałam. Potem poszłyśmy do sklepu z ciuchami (ja nic sobie nie kupowałam, bo ciągle mam za wielką dupę), do Rossmanna i w końcu powoli do domu. Od razu wzięłam się za obiad. Ugotowałam, a w kuchni panował sajgon... Posprzątałam, ale potrzebowałam na to sooro czasu, zaczęło mi brakować sił (było coś koło 16.30). 

Nigdzie  nie mogłam znaleźć tofu, ale w końcu przypomniałam sobie, że niedaleko jest przecież "Wegetarianin"... Pojechałam więc z Braciszkiem do "Wegetarianina", co okazało się strzałem w dziesiątkę, bo kupiłam wędlinę sojową i znalazłam stevię w tabletkach (15 zeta!). Jak już byliśmy w drodze, zaszliśmy do jednego sklepiku kupić kilka pierdółek do domu. Wróciliśmy - nareszcie usiadłam. Niedługo później przyjechali ludzie, którzy kupili naszą kanapę, a my wreszcie mogliśmy zająć się wywalaniem z domu niepotrzebnych ubrań i innych gratów. Później trzeba to było powynosić na śmietnik i do kontenerów (trzecie piętro). Skończyliśmy parę minut przed 21.00... Pojechaliśmy jeszcze z Braciszkiem kupić opiekacz do kanapek, bo okazało się, że w moim coś lata i bałam się podłączyć go do prądu... Wróciliśmy do domu i dopiero wtedy był koniec. Czeka mnie za to spanie na podłodze (już widzę, jak się wyśpię...), bo nowa kanapa przyjedzie dopiero jutro :( Jutro będziemy też przemeblowywać, więc też gówno odpocznę, ale nie tylko ja. Już się cieszę. 

Jeśli chodzi o jedzenie, to było dość spokojnie. Na śniadanie jak zwykle owsianka, ze szpinakiem, mango i bananem:

Drugie śniadanie wzięłam ze sobą: pomidorki kojtajlowe, marchewka, kilka winogron, kiełki brokułów, kilka kromek pełnoziarnistego chlebka i trochę warzywnego paprykarza plus kostka śmietankowego serka topionego:

Obiad to zupa-krem z brokułów. II danie to tilapia z patelni grillowej, pół ziemniaka, odrobina sałaty ze śmietaną i garść kapuchy kiszonej z kminkiem:

Na kolację zjadłam jak zwykle serek wiejski z jogurtem i otrębami:

Sorry za jakość, ale nie udało mi się zabrać do Polski aparatu (nie wszedł do walizki :)) i muszę cykać fotki telefonem.

Jestem tak zmęczona, że chyba nie zasnę... Trzymajcie się cieplutko! :*

  • szabadabada

    szabadabada

    12 marca 2014, 16:51

    Ja zawsze sobie przeliczam na kg, bo w funtach to jeszcze bardziej spektakularnie wygląda. Ale czemu się dziwić. Kiedyś wpadła mi w rękę książka, czy artykuł może o tym co sie dzieje za kulisami. I np- okazuje się, że mają naprawdę ciężką dietę jak na tyle aktywności (około 1200-1400 kcal) że w ich gymie temperatura to około 30 stopni, że muszą nosić na siebie dwie bluzki itp. Poza tym spędzają czas prawie wyłącznie w siłowni, kuchni i na tych swoich challengach. Nie ma co się dziwić, że wielu wraca do większej wagi gdy wracają do "normalnego" życia. Ale program bardzo inspirujący :)

  • sarna88

    sarna88

    12 marca 2014, 00:01

    ale pysznie :)

  • szabadabada

    szabadabada

    11 marca 2014, 23:32

    a myślałam że tylko ja jestem taka postrzelona że jem owsiankę ze szpinakiem :Dd

  • chiddyBang

    chiddyBang

    11 marca 2014, 23:30

    Jak strasznie jest okaże się jak wskoczę na wagę i zrobię pomiary... Mam nadzieję, że nie będzie tak najgorzej. Dziękuję za wsparcie ;) Super menu! Strasznie mi się podoba ;) Szczególnie ta owsianka ze szpinakiem mango i bananem nigdy nie wpadłabym na takie połączenie;p Również życzę powodzenia i trzymam za Ciebie kciuki ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.