Udało się, wytrwałam cały dzień zgodnie z dietą, nie poległam po raz pierwszy od tygodnia. Wydaje mi się że ten pierwszy dzień był najtrudniejszy, z każdym kolejnym będzie już tylko łatwiej. Jestem z siebie zadowolona, naprawdę usatysfakcjonowana.
Pogoda jest do bani, cały dzień pada, a zimny wiatr bezczelnie chłosta po twarzy za każdym razem, gdy wyściubię nos spod swojej kołdry i postanowię wyjść z domu. Nie znoszę deszczu, zimna, mimo to kocham jesień. Dlaczego? Bo jest piękna, kolorowa, niekiedy napawa mnie nadzieją i uspokaja. Słońce padające na bursztynową koronę drzew sprawia że w głębi mnie staję się spokojna, radosna, spełniona. Jesień jest piękna, niekiedy po prostu ciężko nam to dostrzec.
Pozwoliłam sobie dziś na wszechogarniające lenistwo. Cały boży dzień spędzony w łóżku przed komputerem. Tęskne spojrzenia kierowane w stronę rowerku, jednak teraz zdrowie jest ważniejsze- muszę skupić się na przygotowaniach do pobytu w szpitalu. Dziś zadzwoniłam do swojej doktor prosząc ją, by zgodziła się na zamknięcie mnie na obserwacji dopiero od 2 listopada. Niechętnie bo niechętnie ale koniec końców zgodziła się dać mi jeszcze jeden tydzień na wolności. Cieszy mnie to, zdążę pozałatwiać sprawy na uniwerku i przygotować się psychicznie na to, co mnie czeka. Nigdy nie byłam w szpitalu na tak długo, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Dziś z czystym sumieniem mogę się pochwalić jakie posiłki zjadłam przez cały dzień.
Śniadanie- Jabłko, dzbanek parzonej mięty
II śniadanie- 150 gram jogurtu naturalnego, połowa grejpfruta
Obiad- Risotto z groszkiem, kukurydzą, kurczakiem i brokułami, 150 gram jogurtu naturalnego, dzbanek zielonej herbaty
Kolacja- 150 gram jogurtu naturalnego, 2 kromki chrupkiego chlebka graham, dwa plasterki polędwicy, 2 pomidorki <zielony i koktajlowy>, 2 szklanki czerwonej herbaty.