W końcu udało mi się znaleźć troszkę czasu, żeby uporządkować myśli i po trochu też pochwalić się moim sukcesem w odchudzaniu. Ogrom różnych zajęć i narzucony grafik ćwiczeń który wykonuję sobie na każdy miesiąc (chociaż później oczywiście realizuję go w 75 %) nie pozwalał mi na to, żeby zwyczajnie znaleźć czas na cokolwiek innego. Tak bardzo chciałam zejść z tej okropnej wagi trzycyfrowej, którą tak na marginesie dźwigam dobre 15 lat, że moje wszelkie poczynania skupiły się tylko na tym.
W końcu nadszedł ten dzień... równo trzy tygodnie temu moja waga pokazała 99,8 kg jeśli dobrze pamiętam. Byłam taka szczęśliwa jakbym co najmniej w totka wygrała.Pomyślałam sobie jednak, że teraz to już tylko trudniej będzie i że muszę zrobić wszystko, żeby powyżej pułapu 100 kg nigdy nie wrócić. Po cichu myślałam także, że kiedy wejdę na wagę następnego dnia może okazać się, że moje dwie cyfry znikną...ale na szczęście tak się nie stało. Podczas kolejnych "dni wagowych" waga spadała w dalszym ciągu na dół, w zależności od intensywności mojego tygodnia. A wczoraj moje ciało przeszło samo siebie...
Podczas wczorajszego ważenia szklana przyjaciółka (teraz już nią jest) pokazała 96,2 kg. Teraz już wiem że nigdy nie wrócę do tego co było. Nigdy więcej nie chcę być gruba, dlatego teraz zakasam rękawy i walczę o kolejne kg. Obieram sobie kolejny cel jakim jest 8 z przodu. Po cichu też liczę, że uda mi się go osiągnąć na koniec wakacji.
angelisia69
26 czerwca 2016, 13:16to gratuluje,napewno taka zmiana cyferek daje radosc.Oby nigdy juz 3 nie zagoscily.Powodzenia
tygrysie_paski
27 czerwca 2016, 07:15Dziękuję. :)
PaczusRozany
26 czerwca 2016, 09:13Gratuluję z całego serca! :) Ja nadal czekam na swoje dwie cyfry ;)
tygrysie_paski
27 czerwca 2016, 07:16Dziękuję, mam nadzieję, że i Ty wkrótce doczekasz się swoich dwóch cyferek. :)
teologg
26 czerwca 2016, 07:52gratulacje, pięknie ci idzie walka z kilogramami
tygrysie_paski
27 czerwca 2016, 07:16Dziękuję :)