Dziś był tradycyjny trening. Jak zawsze brzuszki i przysiady ^^ trochę skakanki na kondycje. Dopiero wieczorem spięłam się i powiedziałam sobie "Idziemy na długi spacer". Wzięłam telefon włączyłam endomodo, muzykę i wyruszyłam z psem na przygodę :) Szłam sobie i zrobiłam ponad 7 tyś. Kroków. Z tego wszystkiego 5 km. Ale czuję się dobrze z tym że ćwiczę że coś ze sobą robię. Lecz nadal mam słabą kondycję i póki co dążę do tego by poprawić kondycję do 25 stycznia bo tego dnia zapisuje się na siłownię. Oglądam filmiki pewnego trenera na YouTube i używam jego technik motywacyjnych :) mieszam je z innymi i całkiem dobrze to wygląda. Mam na przykład powody dla których warto schudnąć i kartkę z pomiarami. Parę kartek z napisami tybu "I can be fit" i tym ile chce schudnąć podczas pierwszego etapu. Dziś był bardzo pożyteczny dzień i kolejny sukces bo nauka idzie całkiem całkiem. Na szczęście mój chłopak jest już doświadczony w diecie i mówi mi co mam robić a czego nie.
Dzisiejszy dzień uważam za udany ponieważ ćwiczyłam to co miałam ćwiczyć. Przeszłam to co powinnam przejść. Został mi dziś już zwykły Relax.
Tygrysek
screwdriver
13 stycznia 2016, 23:14skakanka jest super, ale ja kondycyjnie dalej nie wyrabiam, jeszcze ze mnie fajki chyba nie zeszły po rzuceniu :)
narvanaaa
13 stycznia 2016, 20:50gratuluje, a spacerki z muzyczką naprawdę wciągają :)