Co tam u Was? U mnie "jakoś" leci. Mam trochę gorszy okres - problemy w domu,ale daję radę. Dawać radę trzeba. Dzisiaj zasiadam zaraz do poprawienia podrozdziału pracy mgrskiej i wyśle promotorowi. Jak nie dziś - to jutro, najwyżej nockę zarwę. Nie pierwsza i nie ostatnia w końcu.
Dzisiaj byłam w dzień, z braćmi i pieskiem na sankach. Fajnie było,ale zmarzłam jak cholera, haha. Moja czapka jeszcze nie przyszła, może jutro dotrze?Oby. Chociaż podobno, te ogromne mrozy to mają wrócić dopiero około 16 grudnia. No ale ja, jako zmarźlak niesamowity, marznę i teraz na kość:P Ale wczoraj i tak byłam godzinę na powietrzu w ruchu - nordic walking:) na okres zimy musi mi to zastąpić bieganie, przynajmniej zapewnia równowagę, nie wybiję sobie zębów.
Mój grafik wkleję jutro, bo siedzę teraz przy innym komputerku i nie mam go tutaj. Wkleję Wam tylko menu.
Z wczoraj:
Śniadanie: chlebek bakaliowy z pasztetem, żółtym wędzonym serem, sałata, ogórek, mandarynki (których nie zjadłam, bo się nie zmieściły) .
II śniadanie: chlebek bakaliowy z dżemem śliwkowym.
Obiad: kasza jęczmienna z warzywami. Leczo warzywne, kotlety sojowe. sałatka ze słoika - zielone pomidory i ogórek.
Kolacja: jajecznica z dwóch jaj na oleju, 2 kromki chleba razowego.
Z dziś:
Śniadanie: bułka wiejska z pasztetem i serem, keczup.
II śniadanie: płatki branflakes z mlekiem, jabłko.
Obiad: zupa pomidorowa z makaronem, - 2 miski, 2 kromki chleba razowego z pasztetem.
Kolacja: pomidor, papryka czerwona, ogórek, kawałek kiełbaski. pól szklanki mleka.
Śniadanie: chlebek bakaliowy z pasztetem, żółtym wędzonym serem, sałata, ogórek, mandarynki (których nie zjadłam, bo się nie zmieściły) .
II śniadanie: chlebek bakaliowy z dżemem śliwkowym.
Obiad: kasza jęczmienna z warzywami. Leczo warzywne, kotlety sojowe. sałatka ze słoika - zielone pomidory i ogórek.
Kolacja: jajecznica z dwóch jaj na oleju, 2 kromki chleba razowego.
Z dziś:
Śniadanie: bułka wiejska z pasztetem i serem, keczup.
II śniadanie: płatki branflakes z mlekiem, jabłko.
Obiad: zupa pomidorowa z makaronem, - 2 miski, 2 kromki chleba razowego z pasztetem.
Kolacja: pomidor, papryka czerwona, ogórek, kawałek kiełbaski. pól szklanki mleka.
No nic. uciekam, do nauki.Buziaki!
Maryśka.
Finni
6 grudnia 2010, 17:35trzymam kciuki aby w domciu bylo lepiej... trzymaj sie! mmm twoje menu wyglada prze-pysznie jak zwykle! i zrobilas mi ogromna ochote na pomidorowa!
TwardaJa
6 grudnia 2010, 07:36tak, sądzę , że warto chodzić. Ja nie mogę biegać - bo moje buty po prostu się ślizgają i nie ma to bieganie wówczas większego sensu - da się tylko wtedy jak śnieg już twardy leży i piachem posypany:). A na kijkach było spoko. Równowagę lepiej utrzymać. Będąc w ciągłym ruchu aż tak się nie marznie. Choć wiadomo , i tak byłam ubrana na cebulkę:) Pod dresami - getry haha:)
shizaxa
6 grudnia 2010, 00:08oby Ci się wszystko w domu szybko poukładało!! jadłospis jak zawsze piękny:)
olicyjka
5 grudnia 2010, 23:48Grrr jak zawsze od zdjęć Twojego menu zrobiłam się głodna!;) Kurcze, uprawiasz nordic walking pomimo mrozu i śniegu?! Ja porzuciłam swoje kijasy bo jestem zmarźlucham nieprzeciętnym! Myslisz że warto jednak wrócić do nich, trenować nawet zimą?!:D
LuiKa
5 grudnia 2010, 22:44jak bedziesz miala taka czape to zimna Ci niestraszna!:)) Menu jak zwykle[ piekne, az mnie zassalo:) A ja tez uwielbiam ser z ketchupem, mniiiamci:) Buziolek
Chemiczka83
5 grudnia 2010, 20:50Pewnie się nie możesz doczekać swojej czapy. Ja odkąd zaprzyjaźniłam się z moją, to nie wyobrażam sobie chodzić bez niej. Nie wiem jak ja znosiłam zimy do tej pory. Menu bardzo smakowite, jednak Kochana nie szalej tak z tym chlebem;) Miłego wieczorku z magisterką!
walia
5 grudnia 2010, 20:38niech Ci się w domu poukłada, praca pójdzie gładko, a jutro wpadnie jakiś Mikołaj ;) papa