Kochane, dzisiaj uświadomiłam sobie nieubłagany upływ czasu.... ah mój boże....w tą sobotę, jadę już zawieźć rzeczy do akademika. Co prawda, jeszcze do domu wracam- zostaje mi tydzień z rodzinką i Lubym Niby mam kurcze swoje lata.... niby to już 5ty rok studiów.... a każdy wyjazd na studia przeżywam tak samo mocno no! Jestem silnie związana z rodzinką, za lubym tez okropnie tęsknie.... nawet za psiakiem! Już jak się wdrożę na nowo, zajmę czas nauką, pisaniem pracy magisterskiej, spotkaniami ze znajomymi, to szybko czas leci... no i na weekendy jeżdżę do domku. Znowu będą cotygodniowe, męczące podróże. pkp .....
Jak wrócę w sobotę, to po południu, idę na przyjęcie urodzinowe mojej chrześniaczki. Obiecałam jej zrobić tort, Hello Kitty, nie wiem za bardzo kiedy go zrobię, pewnie zarwę nockę w piątek - a potem samochodem muszę jechać ponad 100 h w jedną stronę.Hm. Termos kawy muszę przygotować, haha Chrześniaczce kupiłam taką stertę drobiazgów , które wiem,że chciała. M.in. zestaw do rysowania High School Musical (linijka, ołówki, notes, gumka do ścierania, temperówka), zestaw cienkopisów żelowych, mazaki z Wróżkami z bajki, bloki i zeszyty z Wróżkami, Książeczkę do czytania Littlest Pet Shop,naklejki i zeszyty z Hanna'h Montaną, no i dwie zabawki: pet shop i Hello kitty . Jeszcze tort muszę jej upiec, a Mama moja, jeszcze jej dokupi książeczkę o rysowaniu. Mam nadzieję, że będzie zadowolona.
Dzisiaj miałam iśc pobiegać, ale jakaś zmęczona jestem. Siedzę nad listą - tworzę spis, co muszę spakować do akademika, co jeszcze dokupić itp. Jak skończę, to poćwicze brzuch i 8 minute legs + rozciąganie.
Trochę mam problemów z moim jedzeniem wiecie? haha. Jadam nieregularnie przez pracę, dziś np jadłam tylko 3 posiłki. Nie jem kolacji: tylko obiad po 17.00. Potem już nie jestem głodna, chodzę wcześnie spać, bo wstaję o 6.00. Wczoraj zjadłam grzyby na kolację, smażone z cebulką, i potem źle się czułam. Taka pełna. Źle mi się spało - zjadłam o 19.00 a poszłam spać o 22.30 i nie mogłam zasnąć! dzisiaj więc postanowiłam nie jeść już nic po obiedzie. Zjadłam większy obiad po prostu. Zobaczę jak się będę czuć.
Moje śniadanko dzisiaj:
- bułka wieloziarnista z polędwicą z indyka, pomidorek, papryka zielona. + kleik: 395 kcal.
II śniadanie:
- mała grahamka, serek wiejski light, brzoskwinie z działki. SUMA: 400 kcal
Obiad: kluski śląskie bez okraszania (więcej niż na zdjęciu), surówka z jabłka, marchewki i brzoskwini.
- bułka wieloziarnista z polędwicą z indyka, pomidorek, papryka zielona. + kleik: 395 kcal.
II śniadanie:
- mała grahamka, serek wiejski light, brzoskwinie z działki. SUMA: 400 kcal
Obiad: kluski śląskie bez okraszania (więcej niż na zdjęciu), surówka z jabłka, marchewki i brzoskwini.
Nie wiem jaka była suma kcal, bo jak mówiłam - nie liczę już za dokładnie. Chcę się przekonać, czy mogę zrezygnować z liczenia kalorii już w ogóle.
Buziaki Słodziaki!
Finni
21 września 2010, 22:08oj tak ja tez na rozstanie z rodzinką płacze :) wyjezdzam pewnie w poniedzialek/wtorek i tak samo jak ty zaczne cos organizowac i jakos czas tam zleci :) ale jednak nie ma to jak familja... nooo za takie prezenty to bedzie na pewno wdzieczna :) wiesz dlatego ja juz grzybkow nie jadam - po smazonych/śmietanowych grzybach baaardzo brzuch boli i wole tego juz nie robic. jem tylko zbuki grzybowe - one sa ok :) ooo ja kocham kluski śląskie ^^ i pyzy ^^ i pierogi ^^ i kopytka... ech ta polska kuchnia ;P
aaneczkaaaa
21 września 2010, 21:05Mam to samo, jeśli chodzi o studia, tylko że ja dopiero zaczynam:P A co do listy i pakowania- chyba nerwicy jakiejś dostane;/ Nienawidzę się pakować... Jejku...Twoje posiłki zawsze tak pysznie wyglądają:)) Samo zdrowie;))
TwardaJa
21 września 2010, 20:42kleik: łyżkę stołową zmielonego siemienia lnianego, zalewam wieczorem ciepłą, przegotowaną wodą, tak około połowy - 3/4 kubka. Zakrywam talerzykiem - i rano wypijam, na czczo:) jak zapomnę wieczorem, to rano zalewam gorącą wodą - i po 10 minutach piję:) Ale lepsze jest z wieczoru.....:)
mikolino
21 września 2010, 20:37Ale Twoja chrzesnica na pewno sie ucieszy z prezentow, bo sa super!!! O matko, a te kluseczki, az mi slinka na podloge kapie;-PP Moglabys mi jeszcze raz podeslac przepis na Twoj poranny kleik, bo mi sie zapodzial ;-)
LuiKa
21 września 2010, 20:27grzyby sa ciezkie wiec dlatego zle bylo na brzuszku. Nie dziwie sie. Takie rzeczy trzeba zjesc w ciagu dnia bo dlugo zalegaja. Ale cale zycie sie czlowiek uczy, nastepnym razem juz tak nie zjesz:)) Menu bardzo ladnie, na pewno ten 1kg zleci ladamoment:)) Pozdrowinia i buziaki:))