CO u Was słychać? Trochę was poczytywałam, pomimo swojej nieobecności wpisowej.
Czuję się już znacznie lepiej. I fizycznie, i psychicznie. Choć nie znaczy to,że całkiem wydobrzałam. Problemy nie zniknęły, ale uczę się na nowo, jak z nimi żyć i dawać sobie dzielnie radę. Fizycznie- trochę wiecie niedomagam. Miewam zawroty głowy, męczy mnie katar no ita cholerna miesiączka....dalej nie przyszła! Psychicznie - zmęczona, ale już i tak jest lżej.
Kurczę w tym tygodniu, zawożę już rzeczy do akademika...koniec wakacji się zbliża wielkimi krokami... szkoda. wielka szkoda. Ale to już ostatni rok - ostatni rok z przyjaciółmi ze studiów, i ostatni rok daleko od rodziny zarazem....
Dzisiaj miałam fajny, uspokajający dzień. Pojechaliśmy na grzyby. Ja, moi mali bracia, mój Luby i jego mama. Chodziliśmy po lesie prawie 5 godzin. Ale jakież to były zbiory! ah! Jutro, po pracy, bedę robić grzyby do słoików: po grecku, w sosie własnym , w pomidorach i duszone Zebraliśmy razem z braćmi ponad 7 wiaderek grzybów, Mój luby z mamą drugie tyle haha. Popatrzcie, aż oczy cieszy :)
Tutaj jedno wiaderko, nie zmieściło się w kadrze:)
Piękne, prawda? Ależ narobię słoików:)
Jeśli chodzi o moją dietę. Hm. wiecie co było, jak się załamałam..... Nie chce tego wspominać. Jestem jakiś kilogram na plusie. Myślałam, że będzie więcej. Zwłaszcza, że nie ćwiczyłam 2 tygodnie.... Ale wracam do swoich przyzwyczajeń. Wczoraj biegałam i ćwiczyłam, ponad 70 minut ruchu włącznie. Dzisiaj 5 godzin łażenia po lesie. Więc do ruchu z powrotem wracam. Z dietą natomiast - nie wiem co zrobić. Wiecie, przez ten czas - nie liczyłam kalorii. Tzn, nie w ogóle, bo tak na oko - to szacowałam. Ale nie używałam wagi kuchennej, i tak mi się fajnie gotowało. Bez ważenia, mycia wagi, zapisywania, sprawdzania w tabelach. Postanowiłam, że spróbuje znowu nie liczyć kalorii. Teraz, kiedy już ze mną lepiej, spróbuje zgubić ten kilogram, nie licząc już kalorii, byłam długo na etapie stabilizacji, nie powinnam sobie tym krzywdy zrobić. Spróbuję wyjść z diety. Daję sobie , hm, powiedzmy tydzień. Po tym czasie, zważę się, i zobaczę, czy to już TEN czas. Sądzicie, że to dobry pomysł? czy może powinnam po tym nieszczęsnym okresie, bardziej się pilnować?
Tak jak wspominałam, robiłam trochę zdjęć moich posiłków. Nie mam jednakże dokładnych kalorii. Podaje wam swoje "na oko". Może komuś się coś spodoba. Smacznego w razie czego.
Śniadania:
- bułka wieloziarnista z metką łososiową (bo staram się więcej tłustszych rzeczy jeść), cebulka, ogórek, pomidor. Suma: 370 kcal
- 2małe grahamki, metka łososiowa, pieczarka, papryka zielona. SUMA: 380 kcal
- duża grahamka, salami, pieczarka, papryka zielona. SUMA: 375 kcal
- grahamka, wędlina z indyka, keczup, papryka zielona. SUMA: 330 kcal
II śniadania:
- płatki filigranki, pestki dyni, wiórki kokosowe, mleko 1,5%. SUMA: 360 kcal
- kaszka manna z wiórkami kokosowymi, żurawina suszona. SUMA: 380 kcal
- 3kromki chleba razowego z musem jabłkowym, śliwki. SUMA: 370 kcal
- pomarańcza,brzoskwinie z mojej działki, dlatego takie maluszki.ale słodki i pyszne. SUMA 250 kcal
- płatki filigranki, płatki jaśki z nadzieniem kokosowym, pestki dyni, mleko 1,5%. SUMA: 385 kcal
obiady:
- kasza gryczana, kotleciki rybne, ogóreczki ze słoika, kapusta kiszona. (wszystkiego nie zjadłam, za dużo mi było....)
- pierogi z nadzieniem grzybowym. (sama zrobiłam, pycha, nie am to jak pierogi z grzybkami leśnymi). i surówka z marchewki i jabłka.
- kasza gryczana zmieszana pól na pół z kaszą jaglaną. kotlety z mięsa indyczego mielonego z warzywami.
Śniadania:
- bułka wieloziarnista z metką łososiową (bo staram się więcej tłustszych rzeczy jeść), cebulka, ogórek, pomidor. Suma: 370 kcal
- 2małe grahamki, metka łososiowa, pieczarka, papryka zielona. SUMA: 380 kcal
- duża grahamka, salami, pieczarka, papryka zielona. SUMA: 375 kcal
- grahamka, wędlina z indyka, keczup, papryka zielona. SUMA: 330 kcal
II śniadania:
- płatki filigranki, pestki dyni, wiórki kokosowe, mleko 1,5%. SUMA: 360 kcal
- kaszka manna z wiórkami kokosowymi, żurawina suszona. SUMA: 380 kcal
- 3kromki chleba razowego z musem jabłkowym, śliwki. SUMA: 370 kcal
- pomarańcza,brzoskwinie z mojej działki, dlatego takie maluszki.ale słodki i pyszne. SUMA 250 kcal
- płatki filigranki, płatki jaśki z nadzieniem kokosowym, pestki dyni, mleko 1,5%. SUMA: 385 kcal
obiady:
- kasza gryczana, kotleciki rybne, ogóreczki ze słoika, kapusta kiszona. (wszystkiego nie zjadłam, za dużo mi było....)
- pierogi z nadzieniem grzybowym. (sama zrobiłam, pycha, nie am to jak pierogi z grzybkami leśnymi). i surówka z marchewki i jabłka.
- kasza gryczana zmieszana pól na pół z kaszą jaglaną. kotlety z mięsa indyczego mielonego z warzywami.
Ależ mi przez te zdjęcia wyszedł długaśny wpis. Przepraszam.
teraz znikam, przyszykować ubranka chłopakom do szkoły i sobie, do pracy. Na 8 mam do pracy, a muszę wstawać o 6tej, żeby zdążyć z psem wyjść, zrobić nam śniadanie, wyprawić siebie i maluchy - jednego zaprowadzając do szkoły. Ah. a potem słoiki! Dobrze - zajęta będę, szybko czas zleci....
Buziaki kochane!
LuiKa
20 września 2010, 19:28nic nie szodzi:) Zdjecia przepyszne, mnaami:) Slinka cieknie. Fajnie, ze wrocilas, zgub tez kg i wracaj do stabilizacji, bedzie dobrze. Tyle dalas rade zrzucic to 1kg tez dasz:)) A grzybobranie super-udane, gratulacje:) Buzka
Dmuchawiec
20 września 2010, 18:33Witamy w gronie. Tych grzybow Ci zazdroszcze najbardziej. No pewnie Kochana, ze daruj sobie te tabele, wage, bo to mozna ocipiec! Zrelaksuj sie, Ty juz tyle na tej diecie jestes, tyle sie nauczylas, masz wyczucie i intuicje. Jedz normalnie, waga bedzie ustabilizowana, kilo w ta czy w tamta to normalne, bo okres, swieta, spadek formy, stres, choroba czy inne tam. NO nie zabijajmy sie o gramy! Duzy buziak!
Chemiczka83
20 września 2010, 15:41Cieszę się, że wróciłaś i już się lepiej czujesz. Kilogram szybko wróci tam skąd przyszedł, bo znów zaczęłaś ćwiczyć:) A co tej przyprawy to jest ten fit up do twarożków i jajek. Mnie smakuje najbardziej z całej serii tych przypraw. Inne jakoś tak nie bardzo mi podpasowały smakowo.
benatka1967
20 września 2010, 08:49a ja poproszę o przepis na grzybki po grecku , zaciekawiłaś mnie
Shirayuki
19 września 2010, 23:36Uważam, że to świetny pomysł, przecież nie można do końca życia wszystkiego ważyć i w ogóle :) Stęskniłam się za Twoimi wpisami, fajnie, że wróciłaś :)
Finni
19 września 2010, 22:26wiesz ja rzadko kiedy tak baaardzo dokładnie ważę - najlepiej wazyc te najbardziej kaloryczne skladniki jak chleb, bułki, makarony, orzechy, owoce suszone... a z takimi pomniejszymi rzeczami dać sobie spokój :) kilogram na plusie to nie dramat - to mi sie wydaje sa normalne wachania - ja tak mam ze mi sie wacha wlasnie w granicach kilograma. dodawaj czesciej zdjecia, dzieki tobie poznaje nowe smaki :)
poziomkowa1986
19 września 2010, 22:11piękne zbory :) Widzę obie zaczynamy ostatni rok - ja jutro śmigam do dziekanatu, kierownika praktyk i promotora :D Heh, nowy rok akademicki depcze już po piętach ;) Wracaj do zdrówka kochana, dziękuję za wsparcie :*
Mikaaaa27
19 września 2010, 21:34Przepysznie to wszytko wygląda , aż ślinka leci... ;-) Fajnie , że jesteś , bardzo lubię Cię czytać ;-))) Masz rację , daj sobie ten tydzień i zobaczysz waga wróci ;-) Trzymaj się , kochana ;-)
mikolino
19 września 2010, 21:28Grzybobranie było super udane!!! Fajnie, ze już wróciłaś i ze dodałaś tyle fotek!!! Szybko zgubisz ten nadprogramowy kilosek, jestem tego pewna. Tęskniłam za Toba ;-)