No dobra. Minus 10 było tuż przed świętami, a po już tylko nieco ponad 8. Mam jednak nadzieję, że świąteczna nadwyżka jeszcze nie zdążyła się za bardzo uleżeć i szybko spadnie.
A z tych mniej dobrych wieści, to przyszedł czas, że szlag mnie trafia z głodu. Coś koszmarnego. Niby nie jem jakoś mało, staram się wybierać rzeczy zdrowe, a głód nie odpuszcza. Trzeba się będzie wybrać na jakieś badania krwi – może to jakieś niedobory, a z tymi już idzie walczyć, gdy wiadomo, z czym się dokładnie walczy.