Tak bardzo chciała bym jakiegoś przełomu w moim życiu, poczuć że w końcu żyję.. czuję, że po za miłością, nic mi się w życiu nie udaje. Ciągle tkwię w mojej nie przyszłościowa pracy i boję się zrobić krok naprzód, ehh nie cierpię mojego charakteru.. nie lubię ryzyka, rutyna daje mi poczucie bezpieczeństwa, ale czy na tym polega prawdziwe życie? Chciała bym robić coś znaczącego, a ja nawet nie mam pasji, hobby w którym bym się spełniała.
Dieta zawalona, słabią mnie te moje wzloty i upadki. Tak dobrze czułam się z wagą 57kg, a teraz co najśmieszniejsze nie umiem zgubić 4kg żeby znowu tak się poczuć.
Siedzę w pracy i rozpiera mnie chęć żeby coś zrobić, ale co? nic się nie dzieje kompletne nudy.. czytam książkę za książką.. i zdaję sobie sprawę, że to do niczego nie prowadzi.
Zastanawiam się dlaczego jedzenie sprawia mi taką przyjemność, to jest chore. Jem z nudów, jem jak chcę wynagrodzić sobie ciężki dzień... Mam tego dość. Chciała bym żeby wszystkie atrakcyjne produkty po prostu znikły z półek, bo ja nie mogę się opanować.
Oj mam zdecydowanie gorszy dzień, tylko który to już gorszy w tym roku. Zdecydowanie jestem pesymistką, czemu nie umiem docenić tego co mam. Mam wiele, ukochaną osobę. Ale ciągle mi za mało. Tak bardzo chciałam siebie zmienić, ale cięgle przekonuję się, że to jest w moim przypadku nie możliwe.
Mała napisać kilka zdań, a wyszło opowiadanie o gorszymi dniu:P
Z tych milszych rzeczy widziałam wczoraj ciekawy film "Bezpieczna przystań"
I jeszcze coś co ostatnio wypróbowałam i polecam.
MartynaUrbanska
15 sierpnia 2013, 13:33Nie poddawaj się ja cierpiałam też z powodu rutyny dieta zajeła mi odpowiednio czas i jest megaa !!!
RozstrzelaneMysli
12 sierpnia 2013, 16:14Też mam ostatnio gorsze dni... Ale nie możemy się poddawać, czasem rutyna jest dobra, bo właśnie bezpieczna :) Za nową pracą zawsze możesz się rozejrzeć i wtedy z jednej przejść do drugiej :)