Na samym początku muszę przyznać się już do małej porażki. Planowałam chodzić/ ćwiczyć 5 razy w tygodniu, a dziś z rana, no po prostu nie mogłam podnieśc się z łóżka, na domiar złego ledwo zdązyłam do pracy. Więc nie było dzisiaj ćwiczeń. Chyba za wysoko postawiłam sobie poprzeczkę. Może trzeba mierzyć siły nad zamiary?
Z okazji moich jutrzejszych urodzin kupiłam cukierki, zawsze sobie tak w pracy uprzyjemniamy czas z różnych okazji. Michałki. Różne smaki. Kocham Michałki... Wyciągnęłam z torby, położyłam na półce. A one tak na mnie patrzą, chcą, by je zjeść. Chociaż jednego. Schowałam z powrotem do torby. Ale wiem, że one dalej tam są! Ale już jest lepiej. Nie skusiłam się. nie zgrzeszyłam. Ale jutro może z okazji urodzin zjem sobie jednego? Jednego z każdego rodzaju? ;p To będzie walka...
Ugotowałam sobie na jutro ( i w sumie pojutrze, bo jak zwykle wyszło jak dla armii :) leczo. Zmodyfikowałam je trochę, by nie było tak kaloryczne. Wydaje mi się mało słone, pewnie takie jest, ale muszę się odzwyczaić od słonego, zawsze w domu rodzinnym jadłam bardzo słone potrawy, ciężko się odzwyczaić. A sól to cichy zabójca. Wyszło bardzo smaczne, więc podaję przepis, gdyby ktoś chciał;)
1 pierś z kurczaka (pokrojona w kawałeczki u uduszona)
1 cebula
1 papryka
pietruszka
koperek
2 cukinie
2 pomidory
troszkę soli, pieprzu, ziół prowansalskich, oregano i jak dusiłam kurczaka to dałam troszkę przyprawy do kurczaka