W ciągu dnia udało mi się jeść zgodnie z przyjętymi przeze mnie wcześniej zasadami - pierwszy plus.
Później spadł deszcz - na 20 minut przed planowanym przeze mnie marszobiegiem. Nikt już nie wierzył, że coś z tego jeszcze będzie, ja też już nie, ale przestało padać punkt godzina B. Postanowiłem więc, że nie odpuszczę, nawet jeśli rozpada się ponownie (miałem w końcu zdać relację z postępów). O dziwo, chęć towarzyszenia mi w biegach zgłosiła moja córka i żona, więc pojechaliśmy w trójkę na stadion. Trochę mokro, ale biegało się dobrze, na tyle dobrze, że postanowiłem podkręcić tempo.
Marszobieg na przemian 500 metrów bieg/100 metrów marsz/200 metrów bieg/100 metrów marsz - łącznie 5 km w czasie 38,19 min. Średnie tempo - 7,38 min/km.
Waga poranna - 107,8 kg.
Średnia tygodniowa aktywność - 2306 kcal - do poprawy (jutro będzie lepiej - zaktualizuje mój wieczorny bieg).
Nakręciłem się na dzisiejsze bieganie do tego stopnia, że zapomniałem o wcześniej zaplanowanym spotkaniu - na szczęście udało się wszystko ze sobą połączyć.
Po bieganiu bez jedzenia - za to wypiłem dużą porcję pożywnego koktajlu ze świeżych malin + mleko + płatki owsiane - pyszne. Do snu woda - trzeba uzupełnić.
GrubaJa21
7 września 2017, 11:08Jest motywacja, jest moc! Pamiętasz o rozgrzewce i rozciąganiu? Ten koktajl mnie zainteresował... mógłbyś podać proporcje?
tombom
10 września 2017, 18:45Tak na oko - sok z 1 kg malin, 200 ml mleka i 2 łyżki płatków owsianych.
ZdrowieJestGit
7 września 2017, 05:05Pięknie. Gratuluję oby tak dalej
tombom
7 września 2017, 07:35Dzięki, oby.