Wczorajszy dzień upłynął mi pod znakiem świątecznych zakupów. Jeden dzień, w którym trzeba było kupić wszystkim prezenty świąteczne - później nie będzie czasu. Zaplanowałem co prawda aktywność fizyczną na ten dzień w godzinach wieczornych, ale zakładałem, że priorytety świąteczne mogą wziąć górę, nad tymi zdrowotnymi i tak też się ostatecznie stało. Rano sok - stęskniłem się za sokami - z jarmużem i całą resztą. Pyszny. Później w południe morsowanie - 3 x 1 minuta w temperaturze powietrza 10 st. C i temperaturze wody 5 st. C. Po morsowaniu niestety pokręciło mnie w krzyżu (mocno wiało). Dziś specjalnie nie mogę ruszać za bardzo głową, ale na lekach jakoś daję radę. Po morsowaniu moja ulubiona zupa z prawie surowej roszponki. A dalej to już na zakupach. Trochę edukacji u autoryzowanego testera wyciskarek do soków na temat ich możliwości. Kupiłem pojemniki do przechowywania i przewożenia soków (np. do pracy). Mała degustacja - sok ze szpinaku z ananasem. Później szybkie zakupy właściwe - na szczęście udało nam się kupić wszystko, co chcieliśmy (a to tylko dlatego, że pojechaliśmy bez dzieci). Dzieci w tym czasie, z dziadkami, miały ubrać choinkę, ale skończyło się na niesprawnych lamkach choinkowych, które pozostawiono do mojego powrotu. Choinkę ubierzemy później. Po skutecznych zakupach obiad - orientalne sushi (mały zestaw na dwoje z zieloną herbatą). Pycha. Po jedzeniu małe odwiedziny u znajomych, herbatka bez dodatków. Powrót ok. północy. Rano pobudka do pracy o 5.00. Waga poranna 98,8 kg. Dziś Wigilia Firmowa. Pewnie znowu wrócę ok. północy. Dziś znowu nie poćwiczę. Ach te Święta ...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
iw-nowa
21 grudnia 2015, 22:41Ach te święta. A ja się już na nie bardzo cieszę. Nie będziemy gotować nadmiernych ilości, tylko tyle, ile zjemy i ewentualnie zapas na późniejsze dwa dni świąt. :) Jak mi tylko zejdzie to naciągnięcie mięśnia, też więcej potrenuję, dziś póki co ledwo się ruszam. Od siedzenia przed komputerem mi się porobiło. :) Rozciągam ile mogę, smaruję maścią, może jutro będzie lepiej. Pozdrowienia
tombom
22 grudnia 2015, 08:59A mówili w telewizji, że długie przesiadywanie przed komputerem szkodzi zdrowiu.
iw-nowa
22 grudnia 2015, 17:07Mieli rację :)
Cyklamenka
21 grudnia 2015, 16:36Ktoś tu żyje na wysokich obrotach! Zaraz na szczęście będą święta, można będzie zwolnić i odsapnąć... Morsowanie - wow, szacunek... Soki uwielbiam i dzięki nim przemycam do diety właśnie takie liściaste warzywa o których pisałeś.
tombom
21 grudnia 2015, 16:50Rzeczywiście niektóre zielone warzywa można polubić w takiej postaci, o czym nie miałem wcześniej pojęcia. Jarmuż stał się moim ulubionym z zielonych.
iw-nowa
22 grudnia 2015, 17:07A jarmuż najczęściej spożywasz w koktajlach, czy podgrzewany?