Wczoraj wróciłem do domu po pracy dopiero po 22.00. Trudno w takich warunkach zaplanować posiłki. Na szczęście udało mi się znaleźć 20 minut około 17.00 i zjeść swój ostatni posiłek o tej godzinie. Gdyby nie zbieg okoliczności wróciłbym do domu w nocy i jadłbym do pierwszego uczucia sytości.
Osoby, które osiągnęły coś w życiu, nauczyły się skutecznie planować. Doskonały plan obejmuje także sytuacje niespodziewane, choć jedno przeczy drugiemu. Polarnicy mają zaplanowany w szczegółach każdy dzień, choć nie oznacza to, że plan obejmuje szczegóły w minutach. Wiedzą kiedy wstać, ile czasu zajmuje im przygotowanie do wymarszu, jak rozplanować dzień, ile przerw zrobić, w jakich odstępach czasu, jak kaloryczny posiłek powinni spożyć w sposunku do warunków pogodowych i dystansu, który pokonali. Nawet w sytuacjach ekstremalnych, przy pogodzie, która uniemożliwia chwilowo marsz - mają plan awaryjny, dzięki któremu oszczędzają energię i zapasy. Małymi krokami, aby dojść do celu. Żeby się nie zmęczyć. Żeby się nie złamać. Żeby konsekwetnie iść do celu, nawet jak się nie chce.
Po sobotnim tenisie szybki spadek wagi, następnie mały wzrost, związany z odpowiednim nawodnieniem organizmu.
Stan obecny: 102,1kg (700g mniej niż przy poprzednim wpisie).