To już jest koniec, definitywny. Jednak żal. Tomek wlaśnie ma przerwę w bujaniu i spędza 6 godzin na Wyspach Owczych. Żadne lokomotivy nie pomagają, promem zarzuca we wszystkie strony świata. Ale dopłyną, wiem na pewno! Wyruszył z calym dobytkiem wczoraj o 5 rano i przejechał pół Islandii,żeby dostać sie prom w kierunku Danii. Cudem zmieściliśmy do naszego staruszka wszystko na czym nam zalezało, nawet wielki i cięzki drewniany stół, ktory kupiliśmy za bezcen ale pokochaliśmy jak rodzony. W weekend mieliśmy gości z Polski i jeszcze na szybko zrobiliśmy objazdówkę po wszystkich pobliskich atrakcjach. Tomek wjechał niechcacy na jakiś hopek, coś stukło w podwoziu a dzień przed wyjazdem okazalo się ze tłumik się odspawał i z jakiegoś wężyka wycieka tęczowa plama... Do tego ja z dziećmi postanowiłam zaliczyć Błękitną Lagunę, do której przez bite 8 lat było nam nie po drodze. I, głupiutka ja, zostawiłam samochód na włączonych światłach na jakieś 3 godz. kompletnie rozładowując akumulator... Taka mala dywersja ze strony naszych podświadomości, żeby tu może jednak pozostać. Ale do promu jednak samochód dojechał :) Jutro wylatuję ja z dziewczynami. Pozostało podopychać walizki i na nich usiąść, by czekać.
Wczoraj widzialam się z właścicielem mieszkania, który przybył na odbiór. Podpisaliśmy weksel na sporą sumę przy wynajęciu ale na szczęście dbaliśmy o mieszkanie jak o swoje własne, dobiliśmy jedynie starą kuchenkę, tłukąc szybę od piekarnika. Dziadek zapytał po pobieznych oględzinach, czy jest coś co wymaga naprawy lub wymiany. Wskazałam piekarnik. Szyba co prawda się zbiła ale te palniki, panie, tragedia! Tylko jeden porządnie działa, reszta do kitu, a szczególnie ten mały od razu wywala korki. Hehehe, takie tam odwracanie uwagi od tego co najbardziej widoczne: braku szyby. Właściciel ogólnie zadowolony ze stanu mieszkania. Przyniósł nawet ciasto kupne czekoladowe, słodkie po uszy, okropne, ale zjadłam kawałek do kawy a dziś drugi. Żałuję i nie żałuję ;)
Dziś jeszcze pozałatwiałam ostatnie formalności związane z przeniesieniem zasiłku do Danii, pooddawałam książki do biblioteki, zeznałam jaki stan licznika od elektryczności i przy okazji odbyłam rundkę po Reykjaviku komunikacja miejską, w sumie po raz pierwszy od 8 lat, bo nie wyobrazałam sobie jak tu funkcjonować bez auta.
Tyle. 8 lat na Islandii. O 8 lat jestem starsza. O 8 kg( z namiastką) lżejsza!!! O jedno dziecko bogatsza i o kilkoro znajomych, o 2 miejsca pracy w cv,o jeden język i o jedno obywatelstwo wiecej. Do tego kilkaset fotografii i masa wspomnień... Kończymy ten rozdział. Od jutra nowa książka! Smutek i radość w jednym.
Pozdrawiam
sylwka82
30 października 2015, 07:46Będzie dobrze :)
tomberg
1 listopada 2015, 17:59Ja myśle! Dzięki
agusia70
29 października 2015, 21:02Powodzenia! Podziwiam ludzi, którzy mają odwagę zmieniać swoje życie.
tomberg
1 listopada 2015, 17:55Dziękuję :)
DominikaSW
29 października 2015, 20:34Dalabys jakas fotorelacje z tych 8 lat;) tak zeby powspominac;) To Wy macie obywatelstwo Islandii? Cool!;)
tomberg
1 listopada 2015, 17:57Zdjęcia mamy zgrane na dyski w niedziałających kompach ale do odzyskania na szczęście tyle ze to potrwa...
hanka10
29 października 2015, 18:36a ja zazdroszczę - nowe życie, nowe możliwości ,nowe doświadczenia - życzę powodzenia !!! ( nawet wierszyk mi wyszedł :))
tomberg
1 listopada 2015, 17:58Dziękuje, ja tez to widzę jako potencjał
TygrysekTygryskowy
29 października 2015, 16:58ZNAM TO uczucie