Witam. Minął miesiąc od wyjazdu z Islandii. Emocje opadły, waga wzrosła o jakiś kilogram. Zwodziła mnie skubana i nagle bum! kilo na plusie. Aktywność mi rzeczywiście spadła, naprawdę byłam 3 razy pobiegać i to takim żółwim truchtem, do tego 3 dni marszowania, wymuszonego przez szkołę dziewczyn. Właśnie w zeszłą środę zaczęły duńską szkołę i przez 3 dni musiałam je odprowadzać w te i wewte, ok 2-2,5km w jedna stronę, co daje ok 10 km. Nieźle. Szkoła jest "specjalna", bo ma trzy klasy, odpowiednio do wieku dzieci, nastawione na intensywną naukę duńskiego. Od wczoraj dziewczyny maja zapewniony przez skołę transport i dojezdzają busem. Ja zaś mam czas wolny :)))
Wczoraj miałam jakąś dolinę psychiczną, pół dnia płakałam bez sensu, bez przyczyny. Tomek mnie lekko wkurzył z rana ale nie do tego stopnia, zeby się użalać nad sobą przez kilka godzin. Zdalam sobie sprawę z tego, że ryczę bez powodu, kiedy pomyslałam, że tak naprawdę to już nie pamiętam o co się wkurzylam. Jasne, najczęściej zapalnikiem jest po prostu ton, w jakim do mnie/do nas mówi. Wczoraj rano zaczął wymyślać, ze nie dbam o świąteczny nastrój w mieszkaniu, nie kupuję żadnych świątecznych popierdółek. I się obraziłam. Przez kilka godzin siedziałam i nic nie robiłam. Coś tam na internecie posprawdzałam. Rano mu wygarnęłam, że spieprzył mi cały dzień tą awanturą. Potem zaczęłam rozkminiać... jak się czuję i dlaczego... W końcu doszłam do wniosku, że to mogę zmienić, naprawdę, wiem jakie to banalne, ale zamiast siedzieć i ryczeć, bo tak! bo tak mi się chce, zaczęłam obserwować swoje myśli i jakie maja wpływ na stan moich emocji. I dlaczego aż caly dzień miałby mi spieprzyć? Nie wystarczy pół? Zwłaszcza, że już po 1-2godz. dzwonił z przeprosinami.A ja dalej obrażona! Mogłabym długo jeszcze o tym pisać ale nie chcę. Bez sensu. Wystarczy, ze spuentuję czego doświadczyłam: pipeprzyć zapalniki! moje emocje i moje mysli zależą wyłącznie ode mnie. Odkrywcze? Wcale ale jeśli udało mi się praktycznie coś zmienić to już całkiem sporo. Po jakiś 4 godzinach głupiego mazgajenia się, ruszyłam do pobliskiego sklepu po twarozek wiejski 450 g i wywaliłam resztkę złych emocji w produkcję ruskich pierogów. Wyszły przepyszne! najlepsze jak dotąd. Fakt, ze ja zwyczajnie miałam kiepski dzień, co się przeciez zdarza. Do tego Tomka poranne uwagi i dzień do dupy. No nie moge tak funkcjonować. Dlatego jest przełom. Dziś weszłam na wagę, co pokazała 70,5 kg. Trzeba ruszyć z truchtaniem. Już teraz siedzę w dresach, kończę wpis i idę zrobić okrążenie, choćbym się miała czołgać. Z moich pro zdrowotnych zwyczajów pozostał jedynie wegetarianizm i 2 szklanki ciepłej wody z cytryną na czczo. Reszta się porozsypywała :(( Idę! jest słońce, 5 stopni na plusie. Wpisy na vitalii mnie motywuja co nieco, więc idę!!!
DominikaSW
1 grudnia 2015, 13:56a Wy jesteście w Kopenchadze? słuchaj a co właściwie teraz dziewczynki robia w szkole? w sensie w jak oni sie z nimi porozumiewają????
tomberg
3 grudnia 2015, 10:56W Kopenhadze mieszkamy, nie w centrum ale dzielnica Rodovre. Dziewczyny chodzą do szkoły głównie po to by sie nauczyc języka. Majka komunikuje się po angielsku dość sprawnie a Sonia, cóż nie mówi nic albo mówi po islandzku. Ale stresu nie ma. Dzieciom języki same wchodza do głowy.
ania4795
1 grudnia 2015, 12:34a myślałam sobie o Tobie ostatnio, ja mało pisuję ostatnio ale czytam , czasami wystarczy mały zapalnik i wybuch gotowy prawda??? życzę żeby tych zapalników było jak najmniej
tomberg
3 grudnia 2015, 10:57Dzięki! Pozdrawiam, Aniu :)
vitafit1985
1 grudnia 2015, 12:05A może PMS?;-)
tomberg
3 grudnia 2015, 10:57Na pewno! ja zawsze zwalam na to dziadostwo :)
TygrysekTygryskowy
1 grudnia 2015, 09:51heh... znam to, ale ja tez jestem b. wrazliwa na ton glosu
tomberg
3 grudnia 2015, 11:01Ja ostatnio duzo siebie obserwuję, swoje mysli i reakcje. Śledzę też swój ton głosu, bo potrafię go bez powodu podnosić a już mam chwilami dosyc hałasów w domu i nie chcę sama się do tego przyczyniac. Ale spodobało m sie to ze mozna realnie wpłynąc na swoje samopoczucie. To dobre!
anpani
1 grudnia 2015, 09:50Oj tak, ja ostatnio jakby stoję obok i siebie obserwuję - krzywy ryjek? Skąd krzywy ryjek, ma być pogodna twarz, pogodnym ludziom wiedzie się lepiej. To oczywiście taki skrót ale ja też gonię zapalniki gdzie trzeba! Moje samopoczucie miesięcy jesienno zimowych z zeszłych lat zaprowadziło mnie na manowce, w tym roku na to nie pozwolę! Dlatego między innymi odganiałam te stany ruszaniem się- marszami. Gdzieś trzeba przerobić te złe stany.. :- )
tomberg
3 grudnia 2015, 11:10Święta racja! ruchem naprawdę można dużo zmienic w nastawieniu do siebie samej/innych. Tylko czasem ciężko ruszyć tyłek, mimo ze wiesz ze to zadziała.
fiona.smutna
1 grudnia 2015, 09:19Witaj. Zastanawiałam się niedawno co u Ciebie ;-) i ja wróciłam na łono Vit - tu mi łatwiej ;-)
tomberg
3 grudnia 2015, 11:11Cześć Fionka! ja też wracam jak bumerang i to właśnie wtedy kiedy mam coś do zrzucenia.