Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
hallo
13 września 2014
Witam nadal bezkomputerowo ale już z dziećmi moimi doklejonymi przy boku. Właściwie już zapomnialam ze miałam tu 5 bezdzietnych tygodni. Dobra wiadomość jest ta, ze nawet ze sprawnym samochodem schudniety kształt zachowałam. Rower już w piwnicy stoi do wiosny. Minimum 3 razy w tygodniu wypacam swoje stresy na orbitku, steperze i rowerku w sumie 40-50 minut i to wystarcza żeby waga się porusz delikatnie w dół. Zmodyfikowana troszkę swoje menu tzn ciągnie mnie w stronę wegetarianizmu. Praktycznie pozostaje jeden raz w tygodniu kiedy jadam mięso lub rybę. W piątki mamy w pracy tzw fat fridays i mój szef szykuje totalną wyzerke, czyli pizza albo kurczak piri piri albo zupa rybna itp. A na deser lody z sosami i owocami. I wszystko to w.piątki ładuję do środka bez wyrzutów . W pozostałe dni tygodnia serwuję sobie sporo potraw warzywnych i to mi bardzo smakowo odpowiada. Tyle w skrócie . Temat Danii ciągle aktualny choć do przeprowadzki jeszcze hoho. Tomek ogarnia różne układy, ukladziki, musi się odnaleźć w nowym miejscu, poznać inwestorów, wynegocjować lepszy kontrakt, ogólnie sprawy formalne i mniej. Póki co musi wreszcie zdobyć jakiś meldunek bo pomieszkuje kątem z innymi pracownikami a dopóki nie ma meldunku nie założy konta w banku. Słowem sprawy się tłumaczą ale do przodu. Czuję się już troszkę osamotniona bez mojego połówka... W tygodniu rytm pracy i domu jakoś nie doskwiera ale weekendy są dziwne, pusto bez chłopa. Nic. Patrzę do przodu bo to okres przejściowy i jako taki powinien być wykorzystany na maksa. Przynajmiej dużo czasu spędzam z dziećmi :)
Pozdrawiam chudnąc zdrowo czego i Wam życzę.
ania4795
13 września 2014, 20:49No to wszedzie podobnie. Ja tez mam duzo spraw do pozalatwiania tutaj, napisze za pare dni ogolnie co I jak ... Nie jest tak hop jak sie mysli. Buziaki
fiona.smutna
13 września 2014, 13:56noo jesteś, myślałam, co tam u Ciebie.