Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Byłam, zważyłam swoją osobę



wraz z bagażem (bagażówka?), bowiem wizyta u położnej miała dziś miejsce. Tylko ta jej waga jakaś zabytkowa czy niedokładna, bo wskazała 87, co jest absolutnie nie do przyjęcia, było juz przecież 89. Mówię więc pani kochana, coś tu nie gra z tą twoją wagą, trzeba wyzerować. Co uczyniła i wtedy stało się, zobaczyła Anna 9 z przodu, ledwie muśniętą co prawda, ale zawsze. Zajechałam potem do Tomaszkowej pracy, bo niedaleko i mówię mu całą prawdę i tylko prawdę Stało się. 9 dych ważę. Jemu zaś durnowate poczucie humoru się odpaliło, bo mówi To co, nic nie przytyłaś? Przecież wazyłaś tyle przed ciążą. A nie? Uhhh jak ja mu kiedyś przyładuję. 

Dobra. Dodam jeszcze jeden świeżutki, bo z samego rana przykład, tym razem na niekonwencjonalne metody wychowawcze rodem z Tomkowej łepetyny.
W obszernym moim łóżku leżąc słyszę te powolne gramolenie się potforów, poranne rytuały jakim się poddają, jak chociażby mycie zębów. Majka jakoś bez zapału podeszła dziś do szczotkowania, więc Tomasz ją ponagla
− No! szybciutko szoruj ząbki, kółeczka, kwadraty.... no już, nie ma czasu. Bo jak nie... to będzie zakaz oddychania powietrzem na dworze i... i... i sprzedam samochód. 
− Nie! nie! tatusiu, ja już ładnie myję. 
Nie mam pojęcia, która perspektywa bardziej przemówiła do Mai, bądz co bądz zadziałało. 

  • kasiapelasia34

    kasiapelasia34

    2 września 2009, 18:53

    Świetna motywacja dla małej! Chyba zacznę naśladować :-D Grunt to dobre poczucie humoru!!! Pozdrawiam!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.