z wagi, bo mimo wszystko spada
z wyjazdu, bo odpoczęłam
z pogody, bo nie padało
z urlopu, bo zostały mi jeszcze 2 tygodnie
Wyjechaliśmy na biwak zgodnie z planem, czyli późnym piątkiem, zdążyłam kupić śpiwory, choć dwa z czterech niestety za cieńkie jak na islandzkie lato i trzeba się wspomagać kocami. Pobłądziliśmy lekko, bo nie mamy gps-a w samochodzie i nawet nie zabraliśmy ze sobą mapy... jakoś zapomnieliśmy. Kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce, koło 10 wieczorem okazało się, że na polu namiotowym nie ma wolnych miejsc. Islandia! kraj, gdzie czego jak czego, ale wiatru i wolnej przestrzeni mamy pod dostatkiem! No dobra, przynajmniej kolejne pole było całkiem blisko.
Narzekać mogłam jedynie na wzmożony świezym powietrzem apetyt, bo pogoda... olać pogodę, taki urok. Wniosek z aury wyciągam jeden: na Islandii kurtka zimowa ma prawo bytu przez okrągły rok. Najlepiej wcale nie wyciągać jej z samochodu. Tak samo czapki i rękawiczki. Ja co prawda nie pomyślałam o zimowej odzieży ale wzięłam ze sobą spory zapas ciuchów, więc ubieraliśmy się wszyscy zgodnym trendem na cebulę. W nocy marzł mi jedynie nos. Choć myślę sobie, że sporo energii zużywałam na ogrzanie swojej masy, może dlatego mimo wrąbania paczki czipsów waga delikatnie nawet zmalała.
Zasady diety mimo wszystko zostały utrzymane, chociaż ciągle sięgałam po coś do naszych skrzynek obfitości. Był grill i inne atrakcje żywnościowe jak ser brie z gruszka i białym winem. No! alkohol nie służy utrzymywaniu diety. Ponim właśnie dopadłam te cholernie smaczne czipsy. Ale słodyczy nie ruszyłam! Pojechaliśmy do sklepu, bo Tomek chciał drużynie zafundować lody. Dzielnie odmówiłam, choć zerkałam łakomie na pyszne różowe i czekoladowe Magnum. Potraktowali mnie jak psiaka- smutaska i rzucili po gryzie, więc generalnie coś tam jednak liznęłam.
Zapomniałam kompletnie o pstrykaniu zdjęć. Jedyne co uwieczniłam telefonem to moje niedopite winko zatkane prowizorycznym korkiem z suszonej figi, bo korek własciwy się pokruszył z powodu niemania korkociągu.
aganarczu
7 sierpnia 2013, 18:37taaak nasza kochana islandzka pogoda, ktora w tym roku mnie wku..zdenerwowala. Mialo byc pieknie od kwietnia a ja mialam z moim zajefajnym wozkiem jezdzic na rolkach i ogolnie oddawac sie zewnetrznym aktywnosciom jednoczesnie gubiac kilogramy. Wyszedl z tego guzik z petelka. Ja jestem na etapie odkladania na GPS glownie do chodzenia w terenie taki samochodowy to mnie nie interesi bo to ma sie w komorce. Odpoczywaj i baw sie dobrze. (hehehe ja sie nawet w PL na spanie w namiocie latem nie pisze, zaraz mialabym opryszczke na polowie geby)
DominikaSW
6 sierpnia 2013, 16:01chyba Ci zazdroszcze tej pogody bo ja dziś wymiękam, 35st i wilgoć to dla mnie za dużo szczęścia;/ nawet mój dzieć mnie dziś wkurza:[ a propo studiów...ja też po humanistycznych i teraz pluję sobie w brodę...whyyyyy?;/ gdybym mogła cofnąc czas ehh;/
dorciaw1980
6 sierpnia 2013, 13:33Tyle urlopu , wooow, wybyczysz sie za wszystkie czasy:) mam nadzieje;)
Mileczna
6 sierpnia 2013, 12:31bardzo pozytywny wpis :)))) może i chłodne lato...ale to jednak islandia :)))