Jestem dzielna. Dzielna do kwadratu. Bo kto jak nie ja nie zjadł loda ni muffinka? Kto nie je chlebka? Kto nie je michałków za to schował je wśród swoich gaci (bez obaw, wypranych)? Kto jest grzeczny i uśmiechnięty, bo ma wakacje? no już dobrze, powiem: to ja!
Narzuciłam sobie lekki wakacyjny rygor, czyli wychodzimy z domu i nie ma że mi się nie chce. To dla dziewczyn i dla siebie, zebyśmy odczuły wakacjowość i nie myślały, ze to zwykły długi weekend. Pogoda wreszcie letnia i trzeba to wykorzystać. Majka i ja bierzemy po rowerze i zwiedzamy islandzką przyrodę wokół naszego osiedla. Ja z niemałym obciążeniem na bagażniku, czyli jakieś 17 kg Soni spiewającej piosenki. Dziś dla odmiany spędziłyśmy ponad 3 godziny na basenie, choć dziewczyny bardziej hopsały w wodzie niż matka. Trochę nie doceniłam tej pełni islandzkiego lata, bo teraz, wieczorem widzę podrasowaną czerwień na ramionach:-( co mi się nie podoba.
Z niecierpliwością oczekuję porannego ważenia, może coś już drgnęło, co?
A jutro idziemy do kina na Monsters University. Muszę sobie napchać koniecznie do nosa jakichś trocin, zeby wyrobić z dzielnością i nie wyjadać dzieciom popcornu. Bo tak całkiem się go nie kupić nie da.
ania4795
25 lipca 2013, 09:18moja też ma 17 kg he he , już ledwo ją noszę ....a ona na spacerze wczoraj: mamo chce na apa. a ja na to nie kochana idziesz sama po nóżkach ...jesteś już za ciężka :) pozdrawiam
DominikaSW
25 lipca 2013, 09:09no super!;) tak trzymaj;) chciałam powiedzieć, że zazdroszczę urlopu...ale przeciez ja siedze na rocznym macierzyńskim...a po drugie, chciałam napisac, że pamiętam jak urodziłaś Sonie i to było tak niedawno a teraz...całe 17kg dziecka:D wow!;)